Polscy siatkarze pokonali Czechów 3:1 (23:25, 25:22, 25:23, 25:22) w pierwszym meczu drugiego dnia Memoriału Huberta Wagnera rozgrywanego w Hali Łuczniczka w Bydgoszczy. W drugim spotkaniu Brazylijczycy zmierzą się z Bułgarami. Tylko Marcin Możdżonek i Piotr Nowakowski pozostali w wyjściowej szóstce reprezentacji Polski w porównaniu do piątkowego meczu z brązowymi medalistami mistrzostw świata Bułgarami (1:3). Trener Daniel Castellani tym razem postanowił dać szansę innym. Pierwszy set nie potwierdził jednak słuszności jego decyzji.
Czesi znakomicie czytali grę mistrzów Europy i serwisem odrzucili ich od siatki. Polacy nie radzili sobie w przyjęciu, a konstruowanie akcji przychodziło im z trudnością. Szybko objęli prowadzenie 4:1, a biało-czerwoni mecz musieli rozpocząć od nadrabiania strat. Dzięki błędom popełnionym głównie przez rywali, zdołali przy serwisie Zbigniewa Bartmana jeszcze wyrównać. Końcówka jednak należała do ekipy Jana Svobody. Ostatni punkt na 25:22 podarował im zepsutą zagrywką Michał Bąkiewicz.
Głównie dobry serwis Marcina Możdżonka doprowadził do kilkupunktowej przewagi Polaków w drugim secie 16:11. Biało-czerwoni w końcu znaleźli receptę na zatrzymanie Ondreja Hudecka, a coraz pewniej na parkiecie czuł się Bartman. Wicemistrzowie świata nie mieli problemów z utrzymaniem przewagi i zakończeniem partii 25:22.
Grą punkt za punkt rozpoczął się trzeci set. Do stanu 13:13 żadna z drużyn nie potrafiła "odskoczyć" przeciwnikowi. W końcu zaczął funkcjonować blok z Piotrem Nowakowskim, a Gruszka przypomniał, że potrafi dobrze atakować. Polacy wypracowali sobie przewagę 18:14, ale gorąco było jeszcze w samej końcówce. Przy prowadzeniu 23:20, Czesi zdołali, głównie za sprawą dobrze dysponowanego Petra Platenika, doprowadzić do wyniku 24:23, ale mistrzowie Europy utrzymali koncentrację i zwyciężyli 25:23.
Czwartą partię Polacy rozpoczęli z Michałem Ruciakiem w składzie, a on odwdzięczył się asem serwisowym. Po dobrym początku doszło w polskiej ekipie do nieporozumień. Punkt za punktem zdobywał Jan Stokr i Czesi doprowadzili do remisu 11:11. Na boisku pojawił się Karol Kłos i po drugiej przerwie technicznej podopieczni Castellaniego zaczęli wygrywać długie wymiany. Dzięki dobrej postawie Gruszki zdołali wygrać 25:23 i cały mecz 3:1.
Dzień wcześniej Polacy ulegli Bułgarom 1:3, a w niedzielę, ostatniego dnia turnieju zmierzą się z mistrzami świata Brazylijczykami.