We wtorek w spotkaniu przeciwko Peruwiankom zawodniczka pojawiła się na parkiecie, ale jej zmiana za Mariolę Zenik została przeprowadzona nieprawidłowo. W tej sytuacji Maj wystąpiła dopiero w ostatnim meczu pierwszej rundy przeciwko Algierii, wygranym gładko przez Polki 3:0.
"Dotąd były tylko treningi i treningi. Dziś wreszcie pojawiła się szansa, żebym ja i inne moje koleżanki, które też dotąd występowały niewiele, mogły sobie pograć" - mówiła po spotkaniu druga libero reprezentacji.
Siatkarka grała na mistrzostwach świata przed czterema laty, które również odbywały się w Japonii. Jak przyznała, wspomnienia szybko wróciły.
"Ta sama hala, ten sam hotel. Już cztery lata temu zdążyłam poznać trochę Tokio, ale myślę, że jeszcze starczy nam czasu na zwiedzanie. Wydaje mi się jednak, że cztery lata temu zainteresowanie mistrzostwami było większe. Więcej Japończyków przychodziło na mecze, a teraz z tymi kibicami jest coraz gorzej. Tylko na meczach Japonek jest prawie pełna hala" - stwierdziła.
Jej zdaniem trzy kolejne zwycięstwa, wprawdzie nad słabymi rywalami, dodały Polkom pewności drużynie. Jak zapewniła, w każdym kolejnym spotkaniu będą walczyć o zwycięstwo.
"Może stres spowodował, że te dwa pierwsze mecze nam nie wyszły. Teraz, jak już się +rozhulałyśmy+, nie mamy innego wyjścia. By myśleć o dobrej lokacie na mistrzostwach, musimy wszystko wygrać do końca, ale o to nie będzie łatwo" - podkreśliła.
Po dwóch dniach przerwy Polki w następnej rundzie zmierzą się na początek z Koreą Południową. To jedna z rewelacji mundialu - Koreanki przegrały tylko jedno spotkanie, z Rosją 1:3.
"O zawodniczkach z Korei słyszałam, że świetnie grają w przyjęciu i jeszcze lepiej niż Japonki w obronie. Na pewno będą bardzo groźne, ale mamy takie armaty jak Asia Kaczor czy Gosia Glinka, które poradzą sobie z niższym blokiem. Przeciwko takim zespołom trzeba po prostu wbić przysłowiowego gwoździa, by zakończyć akcję" - stwierdziła Maj.
W drugiej fazie turnieju Polki - oprócz Korei Południowej - zagrają z Turcją, Rosją i Chinami.