Oba zespoły do soboty jeszcze nie przegrały.
W pierwszym secie, szczególnie w początkowym okresie mistrzowie Polski mieli spore problemy z przyjęciem zagrywki. Pozwoliło to zawiercianom na wypracowanie sobie przewagi. Było 6:9, 8:13, 15:20. Jednak ZAKSA doprowadziła do stanu 23:24. Dopiero po skutecznej kiwce Marcina Walińskiego ekipa z Jury Krakowsko-Częstochowskiej zdobyła 25. punkt.
Po następnym secie było 1:1, zaś w trzecim kibice obserwowali walkę na przewagi. Aluron jako pierwszy nie wykorzystał dwóch piłek setowych. Kędzierzynianie przy pierwszej próbie nie zdołali zakończyć odsłony, ale w końcu - przy wyniku 26:25 - blokiem punkt zdobył Simone Parodi.
„Na pewno szkoda tej porażki, szczególnie patrząc na wyniki poszczególnych setów. Widać było, że walczyliśmy zawsze do ostatniej piłki. Szkoda szczególnie przegranej w trzeciej +partii+, w którym mieliśmy piłki setowe. Jednak taki jest sport. Myślę jednak, że i tak początek sezonu w naszym wykonaniu jest bardzo udany” - powiedział zawodnik z Zawiercia Marcin Kania.
Jego drużyna nie zdołała doprowadzić do tie-breaku. ZAKSA wykorzystała drugą piłkę meczową. Gdy było 24:23, Arpad Baroti skutecznie zaatakował z prawego skrzydła.
Po meczu libero kędzierzynian Paweł Zatorski podkreślił, że jego drużyna musiała sobie radzić bez atakującego Łukasza Kaczmarka: "Spodziewaliśmy się dobrej gry Aluronu. Z kolei Łukasz od początku sezonu prezentuje się fantastycznie" - powiedział PAP.
Dodał, że wspomniany kolega z drużyny jest bardzo mocno przeziębiony, ale być może wróci na następne spotkanie (wyjazdowe z zespołem Cerrad Enea Czarni Radom).
Przyznał, że najwyraźniej on i koledzy z drużyny zaczęli lubić sety, w których są nerwowe końcówki: „Przecież do tej pory większość setów, w spotkaniach które tu rozegraliśmy kończyło się po grze na przewagi. Często musieliśmy gonić wynik, tak było też i dziś".
W poprzednim sezonie ZAKSA walczyła z Aluronem w półfinale play off. Sensacyjnie pierwszy mecz wygrali wówczas na wyjeździe zawiercianie 3:1 i w rywalizacji do dwóch zwycięstw byli o krok od awansu do finału. Jednak przegrali spotkanie we własnej hali 2:3 oraz trzeci pojedynek (w Kędzierzynie-Koźlu) 1:3.