Japończycy nie są zaliczani do światowej czołówki, ale obecny sezon - ze względu na igrzyska w Tokio - jest dla nich szczególnie ważny. W fazie grupowej zbliżającego się turnieju olimpijskiego zmierzą się m.in. z podopiecznymi Vitala Heynena.

Reklama

Azjaci, których drugim trenerem jest Francuz Philippe Blain (doświadczony szkoleniowiec w latach 2013-2016 był asystentem w polskiej kadrze, a potem prowadził PGE Skrę Bełchatów), w tegorocznej LN sprawili już kilka niespodzianek. O ile mniej zaskakuje wygrana nad występującymi w Rimini w rezerwowym składzie Włochami, to zwycięstwo nad Irańczykami i Rosjanami oraz wywalczenie punktu w pojedynku z Francuzami zwraca uwagę. Słynąca z bardzo dobrej gry w obronie drużyna nie sprawiła jednak w środę kłopotów mistrzom świata, a wpływ na to mógł mieć fakt, że jej sztab szkoleniowy posłał do gry głównie rezerwowych.

Heynen tym razem w wyjściowym składzie postawił m.in. na podstawowego libero Pawła Zatorskiego, ale za prowadzenie gry zespołu odpowiadał Grzegorz Łomacz, podczas gdy Fabian Drzyzga obserwował poczynania kolegów z ławki rezerwowych. Ani na chwilę na boisku nie pojawił się też m.in. Wilfredo Leon. Odpowiedzialność za zdobywanie punktów wzięli na siebie tym razem przyjmujący Tomasz Fornal (16 pkt) i atakujący Maciej Muzaj (14).

Każdy z trzech setów miał bardzo podobny przebieg. Biało-czerwoni dość szybko odskakiwali na kilka punktów, co im pozwalało kontrolować przebieg rywalizacji. Stopniowo też powiększali przewagę i bardzo pewnie wygrywali. Zadanie ułatwiały im też dość liczne błędy po stronie przeciwników.

Niewielkim wyjątkiem był moment z drugiej partii, kiedy faworyci chwilowo mieli kłopot z przyjęciem zagrywki rywali. W efekcie przegrywający 5:9 Japończycy zdobyli trzy "oczka" z rzędu i niemal doprowadzili do remisu. Polacy szybko jednak opanowali sytuację i odskoczyli zaraz na 15:9, a potem już bez problemu zmierzali po zwycięstwo.

W żadnych z setów podopieczni Heynena nie pozwolili przeciwnikom dotrzeć do granicy 20 pkt.

Zarówno Fornal, jak i Muzaj dobrze radzili sobie nie tylko w ofensywie, ale też na zagrywce. Najwięcej asów jednak - trzy - posłał Mateusz Bieniek. W bloku zaś - swoje dołożył również rozgrywający debiutancki sezon w kadrze przyjmujący Kamil Semieniuk.

Przebieg spotkania sprawił, że szkoleniowiec Polaków niemal nie dokonywał zmian. W trzeciej partii jedynie wprowadził na rozegraniu Marcina Komendę w miejsce Łomacza. Był to debiut zawodnika Stali Nysa w tegorocznej LN - dołączył do kolegów z reprezentacji dopiero pod koniec ubiegłego tygodnia, zastępując kontuzjowanego Marcina Janusza.

W tym roku LN - ze względu na pandemię COVID-19 - ma postać miesięcznego turnieju. Obecnie rozgrywana jest czwarta, przedostatnia seria spotkań fazy zasadniczej i zakończy się ona w czwartek. Do rundy pucharowej (26-27 czerwca) awansują cztery czołowe drużyny. Polacy są wiceliderem tabeli.

Japonia - Polska 0:3 (14:25, 18:25, 19:25).

Reklama

Japonia: Tatsuya Fukuzawa, Masahiro Sekita, Haku Lee, Kentaro Takanashi, Kenta Takanashi, Tatsunori Otsuka, Tomohiro Ogawa (libero) oraz Issei Otake, Yuji Nishida, Masaki Oya.

Polska: Maciej Muzaj, Grzegorz Łomacz, Kamil Semeniuk, Mateusz Bieniek, Tomasz Fornal, Karol Kłos, Paweł Zatorski (libero) oraz Marcin Komenda.