W ostatnim spotkaniu fazy grupowej podopieczne Jacka Nawrockiego 15 lutego na wyjeździe zmierzą się z włoskim A. Carraro Imoco Conegliano.

Rewanż był formalnością

Wszystko wskazuje na to, że chemiczki zajmą drugie miejsce na koniec rywalizacji w Grupie E. Obecnie mają 12 punktów. Do rozegrania pozostał im wyjazdowy mecz z obrończyniami tytułu Imoco Conegliano. Włoszki będą zdecydowanymi faworytkami spotkania, które odbędzie się za dwa tygodnie w Treviso. W Szczecinie drużyna Joanny Wołosz pewnie zwyciężyła 3:0. I trudno się spodziewać, by na wyjeździe było inaczej.

Chemik do Węgier także jechał w roli zdecydowanego faworyta. Pierwszy pojedynek tych ekip rozegrany w szczecińskiej Netto Arenie trwał zaledwie 66 minut. Rewanż był zaledwie siedem minut dłuższy. Trener Jacek Nawrocki nie zlekceważył rywalek i wystawił do gry swoją najsilniejszą szóstkę. W porównaniu z pierwszym spotkaniem dokonał jedynie zmiany na pozycji przyjmującej. Zamiast Bojany Milenkovic zagrała Martyna Łukasik.

Reklama

Polski szkoleniowiec obawiał się za to, że Węgierki wystąpią zupełnie innym zestawieniem, co im się w rozgrywkach Ligi Mistrzyń już zdarzało. Ostatecznie trener Szablocs Nemeth dokonał dwóch zmian w szóstce. Nie zagrały Genesis Francesco Machado i Beata Vaida, co jest o tyle istotne, że zawodniczka brazylijskiego pochodzenia jest rozgrywającą. Zastąpiła ją Maria Cicic. Nie miało to jednak wpływu na układ sił na boisku. Policzanki dominowały we wszystkich trzech setach, chociaż były momenty, że rywalki prowadziły wyrównaną walkę.

Emocje tylko w drugim secie

Mecz rozpoczął się od partii, w której do stanu 4:4 zespoły na zmianę zdobywały punkty. Dopiero od tego momentu Jovana Brakocevic-Canzian i Martyna Łukasik kilkakrotnie zaatakowały z kontry i przyjezdne uciekły rywalkom na cztery punkty (9:5). Potem konsekwentnie zwiększały przewagę by ostatecznie po ataku swej nowej zawodniczki, Amerykanki Danielle Drews, zakończyć seta zwycięsko 25:18.

Dokładnie tym samym rezultatem zakończył się set drugi. Z tą różnicą, że w nim chemiczko prowadziły od początku, a chwilę słabości miały w środkowej części. Wówczas z dobrej strony pokazała się była siatkarka BKS Bielsko-Biała Nikola Radosova, która obijając blok policzanek doprowadziła swój zespół do remisu 9:9. Trener Nawrocki wziął czas i nakazał drużynie większą koncentrację. Jednak po powrocie na parkiet niesione fantazją węgierki zdołały wyjść na dwupunktowe prowadzenie 13:11. Nawrocki posadził na ławce Martę Czyrniańską, a w jej miejsce wpuścił Drews. Poprawiło się przyjęcie polskiego zespołu, który zdecydowanie zaczął dominować.

Niemniej był to – głównie z powodu dramaturgii – najciekawszy set meczu. W trzecim już policzanki nie pozwoliły sobie na momenty dekoncentracji za to rywalki popełniły mnóstwo błędów. Spotkanie zakończył pojedynczy blok w wykonaniu rezerwowej rozgrywającej Chemika Naiane Rios.