Polska - USA 0:3 (22:25, 18:25, 19:25)

Polska: Bartosz Kurek, Wilfredo Leon, Bartosz Bednorz, Grzegorz Łomacz, Jakub Kochanowski, Norbert Huber - Paweł Zatorski (libero), Tomasz Fornal, Jan Firlej, Bartłomiej Bołądź

Reklama

USA:Aaron Russel, Matthew Anderson, Maxwell Holt, Jeffrey Jendryk II, Micah Christenson, Torey Defalco - Erik Shoji (libero), Jake Hanes, Maxwell Holt.

Spotkanie przyciągnęło duże grupy kibiców

Spotkanie na trybuny hali w Rotterdamie przyciągnęło duże grupy kibiców w biało-czerwonych barwach, którzy przybyli nie tylko z Holandii, ale też z Belgii i z kraju. Mecz rozpoczął się od błędu po serwisie Toreya Defalco. Kolejne kilka minut było dla polskich siatkarzy bardzo udane, gdyż na ich koncie było prowadzenie 4:0. Rywale dość szybko doprowadzili do remisu 5:5.

Reklama

Amerykanie po raz pierwszy objęli prowadzenie po autowym ataku Bartosza Kurka. Oba zespoły popełniały sporo prostych błędów, serwując w siatkę lub niedokładnie rozgrywając akcje ofensywne. Zespół USA miał sporo pretensji do brazylijskiego sędziego o sporną piłkę w połowie seta. Ostatecznie punkt przyznano Polsce (15:15).

Po zatrzymaniu Matthew Andersona biało-czerwoni prowadzili różnicą dwóch punktów. Od razu trener John Speraw poprosił o drugi w meczu czas. Po udzieleniu uwag rywale zaczęli wygrywać kontry. Set rozstrzygnął się w końcówce. Polacy nie mieli miejsca na błędy, gdyż Amerykanie, po długiej wymianie akcji, prowadzili 23:21. Dalej jednak wśród biało-czerwonym gorzej funkcjonowało przyjęcie. Polacy obronili pierwszego setbola po zagraniu Kurka. Za drugim podejściem rywale nie dali sobie wydrzeć wygranej w pierwszej partii.

Reklama

Mozolne odrabianie strat

W drugiej odsłonie przeciwnicy minimalnie przeważali i odskoczyli na prowadzenie 10:5. Kurek po necie próbował ratować sytuację zagraniem nogą, ale nic to nie pomogło. Od stanu 6:12 zaczęło się mozolne odrabianie strat. Głośny doping polskich kibiców tylko na chwilę pomógł. Anderson popisał się asem serwisowym i sytuacja biało-czerwonych stawała się nieciekawa (11:17). Polacy mieli duże problemy z przebiciem się przez blok i drugą partię musieli spisać także na straty.

Drobne korekty w składzie ekipy Grbica, dokonane przed trzecim setem, miały zmienić obraz gry. Mecz się wyrównał. Polacy rzadko jednak punktowali po atakach z krótkiej, brakowało gry przez środek. W końcówce trzeciej odsłony Amerykanie prowadzili już różnicą 4-5 punktów. Ta przewaga utrzymała się do końca. A podsumowaniem występu biało-czerwonych było na koniec posłanie piłki w siatkę po serwisie przez Bartosza Bednorza.

W niedzielę w ostatnim spotkaniu w Rotterdamie zespół Grbica zagra z Włochami. Na początku lipca biało-czerwoni będą kontynuować rozgrywki na Filipinach.