Turczynki z kompletem punktów zajęły pierwsze miejsce w grupie C i praktycznie w żadnym z meczów w niemieckim Duesseldorfie nie napotkały większego oporu. Dopiero w spotkaniu 1/8 finału musiały mocniej się napracować, by wyeliminować Belgijki. Gospodynie mistrzostw miały szansę na doprowadzenie do tie-breaka, ale ostatecznie przegrały czwartą partię 30:32 i cały mecz 1:3.

Reklama

Podopieczne Stefano Lavariniego w pojedynku o ćwierćfinał dość wyraźnie okazały się lepsze od Niemek i wygrały bez straty seta.

Turczynki w ostatnich latach kilka razy zgasiły marzenia polskiej reprezentacji w ważnych turniejach. W ostatnich dwóch edycjach mistrzostw Europy Polki zatrzymały się właśnie na Turcji - w 2019 roku biało-czerwone prowadzone przez trenera Jacka Nawrockiego przegrały w półfinale 1:3, dwa lata później sytuacja się powtórzyła, tyle że na etapie ćwierćfinału. W bułgarskim Płowdiw Polki nie podjęły walki i uległy rywalkom 0:3.

W 2020 roku Turcja zamknęła drogę biało-czerwonym na igrzyska olimpijskie. W turnieju kwalifikacyjnym w Appeldoorn w półfinale Polki po niezwykle dramatycznym pojedynku przegrały 2:3 i straciły szansę na występ w Tokio.

W tym roku reprezentacja prowadzona przez nowego selekcjonera Włocha Daniele Santarellego wygrała Ligę Narodów, choć w fazie grupowej w Hongkongu została rozbita przez Polki 3:0. Santarelli to jednocześnie trener klubu Joanny Wołosz - Imoco Volley Conegliano, a z rozgrywającą reprezentacji Polski pracuje już od sześciu lat.

Do półfinału ME awansowały już Włoszki i Holenderki. Zwycięzca spotkania Polska - Turcja w piątek w pojedynku o finał zmierzy się z reprezentacją Italii.

W ostatnim ćwierćfinale Serbia w środę (godz. 20) zagra z Czechami.