Małysz w grudniu kończy 31 lat. Nie jest to jeszcze wiek emerytalny, ale mistrz z Wisły otwarcie mówi, że jego kariera powoli dobiega końca. Przyznał, że najprawdopodobniej będzie skakał jeszcze do końca kolejnego sezonu, gdyż chce wziąć udział w igrzyskach olimpijskich w Vancouver w 2010 roku.
"Dziś swoją pracę oceniam zdecydowanie inaczej niż kiedyś" - mówi serwisowi skijumping.pl skoczek. "Jestem już zawodnikiem doświadczonym i ustabilizowanym. Na początku kariery była to dla mnie zabawa. W wypadku niepowodzeń nie spotykałem się z krytyką. Z czasem zabawa w skoki zmieniała się w ciężką pracę. Pojawiła się odpowiedzialność - by nie zawieść mych kibiców. To jakby ktoś mi założył ciężki plecak. Dziś wiem, że wiele osiągnąłem - powiedział Małysz.
Choć wie już, kiedy chce odwiesić narty na kołek, nie ma jeszcze planów, co będzie robił po odejściu od czynnego uprawiania sportu.
"Na razie nie wiem, co będę robił, ale się tym nie martwię. Wiem, że sobie poradzę. Na pewno nie mógłbym pracować w biurze, bo to strasznie nudne. Prowadzę teraz własną firmę, choć nie zajmuję się nią w pełnym zakresie czasu. Pewnie będę to kontynuował. Potrafię też pracować fizycznie - co za problem? Jakby co - mogę nawet wrócić do dekarstwa. Ostatnio sam pokryłem budę swojemu psu" - zakończył ze śmiechem Małysz.