"Bystoel już w lecie zamiast przyjechać na treningi na igelicie po prostu zniknął" - powiedział dyrektor norweskiej ekipy Clas Brede Brathen, który wielokrotnie próbował skontaktować się z Bystoelem, ale ten nie odbierał telefonu. W końcu odpisał SMS-em "wszystko w porządku".
"Pomimo całego zamieszania uważamy, że Lars ma ogromny potencjał i może wrócić do grona najlepszych, lecz czas bez treningu działa na jego niekorzyść i szanse są coraz mniejsze" - dodał Brathen.
Pociąg do wszelkich używek, wywoływanie bójek, jazda po wpływem alkoholu - lista grzechów Larsa Bystoela jest powszechnie znana. Norwescy trenerzy postanowili jednak dać niesfornemu skoczkowi jeszcze jedną szansę i zaprosili go na treningi. Co z tego, skoro Bystel na żadnym z nich się nie pojawił i - jak mówią działacze - "zapadł się pod ziemię".
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama