"Kiedyś za każdym razem chciałem skoczyć dla wyniku, oddać jak najlepszy skok, w każdym coś ulepszyć. Jak było dobrze - chciałem lepiej" - mówi Małysz.

Reklama

Takie podejście powodowało spięcie i nerwy. Teraz dla naszego skoczka ma się liczyć przede wszystkim satysfakcja - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

"Wracam do podstaw - oddać dwa dobre skoki. Bułka z bananem nie musi wracać - ona jest cały czas, nic się nie zmieniło. No - może teraz jest trochę więcej banana niż bułki, ale zestaw nadal obowiązuje" - uśmiecha się Małysz.