Justyna Kowalczyk zajęła piąte miejsce w finale sprintu techniką dowolną na narciarskich mistrzostwach świata w Oslo. Zwyciężyła Norweżka Marit Bjoergen, przed Włoszką Arianną Follis i Słowenką Petrą Majdic. Przed zawodami Kowalczyk powiedziała, że byłaby zadowolona z miejsca w czołowej dziesiątce, a sprint to jej najsłabsza konkurencja. Plan zrealizowała, a do podium zabrakło niewiele, choć w finale rywalki były jednak wyraźnie szybsze.

Reklama

Pierwsza konkurencja mistrzostw świata stanowiła pokaz siły Marit Bjoergen. Gwiazda gospodarzy, choć sprint też nie jest jej najmocniejszą stroną, była najlepsza w kwalifikacjach, w których Kowalczyk uzyskała 13. czas. Do rywalizacji pucharowej Norweżka przystąpiła z numerem 1. i była najlepsza we wszystkich biegach: w ćwierćfinale, półfinale i finale. "13" Kowalczyk też nie przeszkodziła w awansie do decydującej rozgrywki. Podopieczna Aleksandra Wierietielnego finał rozpoczęła bardzo mocno. W połowie dystansu nawet prowadziła, ale zaczęła opadać z sił. Na finiszu nie była w stanie włączyć się do walki o medal.

Biegaczkę z Kasiny Wielkiej najpierw wyprzedziły Bjoergen, Follis i Majdic, a chwilę później także kolejna Słowenka Vesna Fabjan. W takiej kolejności przekroczyły linię mety, choć o lokatach trzy-cztery decydowała fotokomórka. "Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się na start i bardzo się cieszę z rezultatu. Nie popełniłam dziś żadnego głupiego błędu i to jest dla mnie bardzo ważne" - powiedziała Kowalczyk na mecie.

Dobremu samopoczucie trudno się dziwić - do tej pory jej najlepszym wynikiem w tej konkurencji na dużej imprezie było 31. miejsce na mistrzostwach świata w Val di Fiemme w 2003 roku. Kolejny start Polki już w sobotę. O 11.30 rozpocznie się bieg łączony na 15 km.

Reklama