Przyznam, że to zainteresowanie mediów zaczęło mnie trochę przerażać. Jeszcze w tym i następnym tygodniu mam trochę spraw do pozałatwiania, a potem to arriverderci. Telefon chyba wyłączę i zacznę się spokojnie przygotowywać do przyszłego sezonu, w góry pochodzę, w piłkę pogram - mówi serwisowi skijumping.pl Żyła.
Skoczek przyznaje, że przez to całe zamieszanie zapomniał o świętach. Jakoś jeszcze nie zdążyłem sobie uświadomić, że się zbliżają. Raczej żona zajmuje się wszystkimi przygotowaniami, ja opiekuję się głównie dziećmi, którym muszę wreszcie trochę czasu poświęcić, powygłupiać się, bo im na pewno mnie brakowało, mi ich również - przyznaje polski skoczek.