Już tylko godziny dzielą nas od rozpoczęcia igrzysk w Soczi, a głównym problemem organizatorów może się wydawać łatka, którą przypięli im internauci. W sieci nie brak prześmiewczych komentarz i zdjęć m.in. z podwójnych toalet. W 1980 roku, kiedy pan startował na igrzyskach w Moskwie, odbiór tego, co zastaliście na miejscu, był podobny?
Władysław Kozakiewicz: Toalety to nie wszystko. Słychać, że jedzenie jest gorsze, pokoje są gorsze, ale myśmy tak samo mieli w Moskwie. W pokojach były meble, które się chybotały, szafy się nie domykały. Wtedy może mniej się o tym mówiło, mniej informacji na ten temat można było usłyszeć. Wiadomo - żelazna kurtyna. Moskwa była wysiedlona, ulice pozamykane, okna zaklejone gazetami... Teraz symbolem stały się podwójne toalety. W Rosji niestety tak jest i nie będzie to olimpiada prześliczna, jak oni to mówią. Ja dosadnie mówiłem o tym naszym aktualnych olimpijczykom. Ostrzegałem, że Rosjanie nie są tacy kolorowi, jak ich się pokazuje, i że na olimpiadzie będą kłopoty. Na razie są problemy ze strony organizacyjnej, bo nie zdążyli ze wszystkim. Do tego dochodzi jeszcze aspekt sportowy. Powiem to prosto z mostu: uważam, że będzie bardzo dużo oszustw i niedopatrzeń.
>>>Prowizoryczne Igrzyska Olimpijskie w Soczi. Internet pęka ze śmiechu
Nie ma pan chyba najlepszego zdania o organizatorach...
U nich tak po prostu jest. Wszystko robi się albo siekierą, albo młotem. Nie chciałbym powiedzieć, że sierpem i młotem...(śmiech)
Krytycy igrzysk twierdzą, że Soczi 2014 to bardzo kosztowny PR-owy chwyt zastosowany przez Władimira Putina. Czy dzisiaj ktoś, pana zdaniem, ma powód, by pokazać Putinowi taki gest, jaki pan wykonał w 1980 roku?
Taki gest już jest pokazywany. Wiadomo przecież, że jest sporo światowych polityków, którzy nie chcą przyjechać do Soczi. Bo to jest olimpiada Putina. On zmuszał ludzi, żeby opuścili swoje miejsca zamieszkania, bo mógł sobie na to pozwolić. Pełna dyktatura. To, że on się ładnie uśmiecha i pozuje z lampartami czy tygrysami na dobrego wujka, nie wystarczy, by ludzie uwierzyli, że rzeczywiście nim jest.
A gdyby była taka możliwość, to Władysław Kozakiewicz pokazałby osobiście Putinowi swój słynny gest?
Ja jestem troszkę buńczuczny i dlatego pewnie w jakiś sposób bym się wychylił. Putin dla mnie nie jest nikim wielkim. Może i ma władzę w Rosji, ale nie ma tej władzy nade mną.
*Władysław Kozakiewicz - w 1980 roku podczas igrzysk olimpijskich w Moskwie wywalczył złoty medal w skoku o tyczce. Do historii przeszedł jego gest skierowany w stronę gwiżdżących na niego kibiców zgromadzonych na stadionie. Kozakiewicz m.in. dwukrotnie bił rekordy świata w skoku o tyczce.