Jak powiedziała Kowalczyk, chociaż do pierwszych biegów w Pucharze Świata pozostało półtora miesiąca, przed nią jeszcze bardzo dużo pracy do wykonania. Jeszcze nie jestem gotowa do startów. Pierwsze starty dopiero w połowie listopada i jeszcze mam dużo do zrobienia. Przygotowania rozpoczęliśmy z początkiem maja i wszystko przebiegało zgodnie z planem. Zdrowie dopisywało, pogoda też i teraz czekamy na zimę – dodała.
Mistrzynię olimpijską, która aktualnie przebywa w Polsce, czeka najpierw wyjazd na kilka dni do Hiszpanii, aby tam złapać jeszcze trochę słońca przed treningami na lodowcu. Przed nami już praca na nartach. Będziemy najpierw trenowali na lodowcach w Austrii, co potrwa trzy tygodnie, a później w północnej części Finlandii, za kołem podbiegunowym. A później już starty w Pucharze Świata – krótko wyjaśniła.
Kowalczyk nie ukrywała, że najważniejsze w zbliżającym się sezonie będą dla niej mistrzostwa świata w Lahti. Mój główny bieg sezonu to będzie 10 km w stylu klasycznym właśnie podczas tych mistrzostw. Puchar Świata potraktujemy wybiórczo. Będę startowała tylko stylu klasycznym, bo tylko to mnie teraz interesuje. Po mistrzostwach świata chce jeszcze wystartować w kilku maratonach biegowych – dodała.
Po urlopie macierzyńskim w tym sezonie do startów powróci Marit Bjoergen. Swego czasu pojedynki Kowalczyk z Norweżką należały do jednych z najbardziej pasjonujących i najciekawszych.
To, że Bjoergen wraca do biegania, niczego w moich planach nie zmienia. Od 20 lat do każdego startu podchodzę tak samo i w tym roku też tak będzie. Interesuje mnie tylko dobre bieganie i tylko na tym się koncentruję – zapowiedziała Kowalczyk.