Kalla zdobyła w Lahti srebrne medale na 10 kilometrów techniką klasyczną i w sztafecie oraz brązowy w biegu łączonym na 15 kilometrów (2x7,5km).
Według systemu premii ustalonego przez SSF, powinna otrzymać 105 tysięcy koron (ok. 50 tys. złotych) za Lahti oraz drugie tyle za wyniki osiągnięte przez reprezentację Szwecji w Pucharze Świata. SSF wypłaca po 100 tysięcy koron każdemu członkowi kadry A, jeżeli w sezonie PŚ wypracują łącznie co najmniej 30 miejsc na podium.
Kalla nie otrzyma również tej premii, ponieważ nie była pełnym członkiem reprezentacji i nie miała podpisanego z nią kontraktu - powiedział Johan Seres z SSF.
W ubiegłym sezonie PŚ Szwecja zdobyła 32 miejsca na podium, a cztery z nich wywalczyła Charlotte. Dzięki niej wszyscy dostaną premie, a ona zero koron. To nie jest w porządku - skomentował trener Kalli Magnus Ingesson.
Decyzję federacji nazwał skandalem, ”karą wewnętrzną” za indywidualny cykl treningowy i zemstą za sukces bez pomocy działaczy.
Charlotte zdobyła trzy medale dla Szwecji, stała w dresie swojej reprezentacji na podium, co oglądały tysiące widzów na całym świecie, a i przebywając w Lahti cały czas w strojach swojej drużyny reklamowała jej sponsorów jako jedna z gwiazd. Na niej SSF zarabia pokaźne pieniądze, lecz nie chce dać nic w zamian - powiedział Ingesson cytowany na łamach szwedzkiego dziennika "Aftonbladet” i na antenie telewizji SVT.
Kalla poinformowała w tym tygodniu, że w nadchodzącym sezonie będzie również trenować poza reprezentacją z własnym prywatnym zespołem. Decyzji SSF o premiach nie skomentowała.