Mocnymi punktami biało-czerwonych byli Piotr Żyła i Jakub Wolny. Nieco zawiódł Dawid Kubacki, który miał słabszą pierwszą próbę, a najsłabszym ogniwem okazał się jednak tego dnia najbardziej utytułowany spośród biało-czerwonych Stoch.

Reklama

Przed ostatnią kolejką podopieczni trenera Stefana Horngachera zajmowali trzecie miejsce, ale trzykrotny mistrz olimpijski wylądował zaledwie na 200. metrze, przegrał bezpośredni pojedynek w drugiej serii ze Stefanem Kraftem o 52,8 pkt i Polacy spadli kosztem Austriaków na czwartą lokatę.

Triumfowali Słoweńcy, którzy poprzednio z sukcesu w tej konkurencji cieszyli się w 2016 roku.

Po trzech latach przerwy Słoweńcy wygrywają zawody drużynowe. Tymczasem my znów tuż za podium. Fantastyczne skoki Piotrka Żyły i bijącego rekordy życiowe Kuby Wolnego nie wystarczyły. Ci, którzy powinni być liderami zespołu, a więc Dawid Kubacki i Kamil Stoch, dziś zaprezentowali się słabiej. Dawid poprawił się w drugiej serii, ale Kamil ciągle nie skacze tak, jak potrafi - podsumował na Facebooku Małysz.

Były skoczek wskazał także, co - według niego - jest przyczyną słabszych wyników Stocha i kiedy zaczęły się jego problemy.

Brakuje mu luzu i nie odczuwa przyjemności skakania czy latania. Tak jest od Oslo, gdzie mu nie szło. To, co oglądamy teraz, jest - moim zdaniem - efektem tamtych wydarzeń. Widać, że Kamil jest spięty, próbuje walczyć, ale nie wychodzi - zaznaczył.

Przed tygodniem w Oslo Stoch zajął 13. miejsce w zawodach indywidualnych, a później był czwarty w Lillehammer i 17. w Trondheim.

Dyrektor ds. skoków i kombinacji norweskiej w PZN liczy, że 31-letni zawodnik wkrótce upora się ze swoimi kłopotami.

Pozostaje mieć nadzieję, że szybko upora się z tym problemem. Liczę też, że uda nam się obronić przewagę nad Niemcami w Pucharze Narodów. Do końca sezonu zostały cztery konkursy: trzy indywidualne i jedna "drużynówka" - przypomniał.

Biało-czerwoni wciąż prowadzą w tej klasyfikacji, a w sobotę Niemcy zmniejszyli dystans do 370 pkt.