Centrum sportowe w dolinie Val Di Fiemme nosi imię Giuseppe Dal Bena. Duża skocznia została nazwana na cześć Giuseppe Bernardi. Obaj bardzo się przyczynili do rozwoju narciarstwa w miasteczku Predazzo. Ale... jest jeszcze mniejsza skocznia, która pozostaje bezimienna. I ona może kiedyś nosić imię sławnego Polaka.
Małysz, który bardzo dobrze skacze na obydwu obiektach, jest we Włoszech bardzo szanowany. "Adam Małysz to znakomity skoczek. Bardzo chcielibyśmy mieć zawodnika, który chociaż w połowie byłby tak dobry jak Polak" - mówi "Faktowi" 63-letni Fabio Morandini, koordynator włoskiej reprezentacji i osoba, która jest w miejscowym komitecie organizacyjnym Pucharu Świata.
Moradini uprawiał w przeszłości kombinację norweską, dwukrotnie startował w igrzyskach olimpijskich, w Grenoble i Sapporo. Ma ogromny autorytet wśród włoskich kibiców Czy obiekt z Predazzo może nosić imię jednego z najlepszych skoczków w historii tej dyscypliny?
"To bardzo dobry pomysł" - uważa Moradini. "Małysz przecież jest mistrzem skoków i osobą znaną na całym świecie. On też rozsławił nasze małe miasteczko. Poza tym do naszego kurortu przyjeżdża wielu Polaków. W przypadku nazwania skoczni imieniem Polaka, byłoby ich jeszcze więcej" - dodaje Włoch, ciesząc się z tego, że jego rodacy będą mieli okazję jeszcze więcej zarobić na naszych turystach.
Nawet jeśli Małysz wygra dzisiejszy i jutrzejszy konkurs, a Moradiniemu da się przekonać rodaków do tego pomysłu, zrealizowanie tej idei z pewnością nie będzie proste. "U nas za życia nie stawia się pomników..." - mówi na koniec z żalem w głosie Moradini.