Liensberger była jedną z faworytek slalomu, tym bardziej, że formę z początku sezonu zagubiła Vlhova, a dawnej dyspozycji nadal nie może odzyskać po kontuzjach i kłopotach osobistych Shiffrin. W sobotę Austriaczka, która jeszcze nigdy w karierze nie wygrała zawodów Pucharu Świata, wyprzedziła Słowaczkę aż o sekundę, a słynną Amerykankę o blisko dwie.
Liensberger jest w życiowej dyspozycji. W Cortinie d'Ampezzo zdobyła trzy medale, w tym dwa złote. Wcześniej była najlepsza w slalomie równoległym, ex aequo z Włoszką Martą Bassino, oraz zajęła trzecie miejsce w slalomie gigancie.
Nic lepszego nie mogło mi się przytrafić. Bardzo stawiałam na ten slalom. Jestem szczęśliwa, dumna i wdzięczna wszystkim ludziom, którzy mi pomogli. Jeśli się naprawdę czegoś pragnie, to wszystko jest możliwe - powiedziała na mecie 23-letnia Austriaczka.
Także Shiffrin może zaliczyć te mistrzostwa do udanych. Wprawdzie nie została po raz czwarty z rzędu najlepszą slalomistką świata, ale z Włoch wyjedzie z czterema medalami - złotym w kombinacji, srebrnym w slalomie gigancie oraz brązowymi w supergigancie i slalomie. Łącznie w karierze zdobyła ich już 11, w tym sześć złotych. W Cortinie d'Ampezzo stawała na podium każdej konkurencji, w której startowała.
"Cztery medale mistrzostw świata - to niesamowite! Nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze czegoś takiego dokonam" - przyznała 25-letnia Amerykanka.
Slalom, bez udziału Polek, był ostatnim kobiecym akcentem mistrzostw. W niedzielę w tej konkurencji rywalizowali będą mężczyźni.