Szwed wynajął w lecie lokal w odległości kilkudziesięciu metrów od swojego mieszkania w Oestersund. Zainstalował w nim bieżnię do nartorolek o powierzchni ponad 20 metrów kwadratowych kosztująca 150 tysięcy euro. Zainwestował w nią całe pieniądze zarobione na premiach oraz wziął kredyt na dodatkowy sprzęt.

Reklama

Trenuję już tak kilka miesięcy i jestem kompletnie niezależny od zgrupowań czy centrów treningowych. Przed oczami mam ogromy ekran podzielony na mniejsze, na których widzę każdy element siebie w czasie biegu i mogę szybko oceniać co robię źle i szybko polepszyć. Komputer ze specjalnym programem podłączony do różnych czujników monitoruje cały przebieg treningu. Myślę, że to dobrze wydane pieniądze i szybko się zwrócą - wyjaśnił Szwed dziennikowi "Expressen".

W zawodach Pucharu Świata w Oestersund w ubiegły weekend Szwed wygrał sprint, na 20 kilometrów był dopiero 40. z powodu aż sześciu karnych minut. Zwycięzca tego biegu, Norweg Sturla Holm Laegreid powiedział, że wygrał tylko dzięki bezbłędnemu strzelaniu rywala. W biegu Samuelsson był lepszy ode mnie aż o dwie minuty. Widać, że nieźle trenował w lecie na swoim sprzęcie, lecz nie każdy z nas może wyłożyć tyle pieniędzy - zauważył.

Reklama

Johannes Thingnes Boe, mistrz olimpijski i 12-krotny mistrz świata również nie ukrywa, jak określił, „zdenerwowania i zazdrości”.

Natychmiast zamówiłem podobną bieżnię, lecz nie ma ich na rynku z natychmiastową dostawą. Czas leci, a ja nie mogę się doczekać, kiedy zacznę jej używać. Samuelsson ma wyraźną przewagę, a mamy przecież sezon olimpijski, więc stawka jest wysoka. Nie sądziłem, że można jeszcze coś ulepszyć w naszej dyscyplinie, ale, jak widać, jeśli się ma pieniądze, to istnieją nowe możliwości - powiedział na antenie kanału norweskiej telewizji NRK.

24-letni Samuelsson zdobył złoty medal olimpijski w sztafecie w Pjongczangu (2018) i srebrny w biegu pościgowym. W tegorocznych mistrzostwach świata w Pokljuce wywalczył dwa medale, srebrny i brązowy.