Polska Agencja Prasowa: Czy Agnieszka Radwańska spełniła pana oczekiwania w pierwszym meczu tegorocznego występu na US Open?
Tomasz Wiktorowski: Jestem przede wszystkim zadowolony, że nie spędziła dużo czasu na korcie. Wiadomo, że mecze, kiedy występuje się w roli murowanego faworyta, potrafią nastręczyć sporo kłopotów. Dziś było szybko, ale nie do końca przyjemnie. Wynik jest lepszy niż sama gra na korcie i przed następnym spotkaniem z Hiszpanką Carlą Suarez-Navarro jeszcze trochę popracujemy. Niemniej pierwszy mecz w turnieju to zawsze duża niewiadoma, więc bardzo się cieszymy z tej wygranej.
Czy Agnieszka pokonała kłopoty związane z bólem barku?
To nie jest klasyczna kontuzja, którą się wyleczy i już nigdy nie wróci. To sprawa przewlekła i potrzeba dużo czasu, cierpliwości i odpowiednich ćwiczeń oraz zabiegów, żeby sobie z tym poradzić. Na tę chwilę jest lepiej i miejmy nadzieję, że zarówno w tym turnieju, jak i potem w Azji ból barku już nie będzie przeszkadzał.
Jak ocenia pan szanse Polaków w US Open?
Tenis to sport i to trudny. Dlatego nigdy nie oceniam ani szans, ani losowań, ani układu drabinki. Staramy się zawsze jak najlepiej przygotować do każdego meczu i całego turnieju, a dopiero w jego trakcie okazuje się, jakie są rzeczywiście szanse i możliwości.
Ma pan jednak na pewno jakiś sposób, by odpowiednio zmotywować zawodniczki...
Nie ma na to krótkiego wytłumaczenia. Każdy ma swoje sposoby i naprawdę motywacja pochodzi zarówno od nas trenerów, jak i od dziewczyn. One są bardzo ambitne, głodne sukcesu i nakręcają spiralę ciężkiej pracy. My jesteśmy po to, aby im pomagać i ułatwiać pracę.
Rozmawiał w Nowym Jorku: Andrzej Dobrowolski