W pierwszym secie Djokovic poradził sobie ze 177. w rankingu ATP rywalem bardzo pewnie. W drugim do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był tie-break, ale w nim Serb już kontrolował sytuację. W trzeciej odsłonie decydujące okazało się przełamanie, które lider światowej listy zanotował w trzecim gemie. Spotkanie trwało godzinę i 23 minuty.
Po jego zakończeniu zawodnik z Belgradu celebrował zwycięstwo w ten sam sposób, jaki zapoczątkował podczas tegorocznego French Open. Skierował się w stronę trybun w każdą z czterech stron świata, wznosząc w górę ręce.
Ward znalazł się w głównej drabince dzięki przyznanej przez organizatorów "dzikiej karcie". W poniedziałek serwował skuteczniej(miał 10 asów przy siedmiu po stronie przeciwnika), ale nie wystarczyło to do sprawienia sensacji i wyeliminowania faworyta nie tylko meczu, ale i całego turnieju.
Djokovic w Londynie triumfował trzykrotnie - w latach: 2011 i 2014-15.
Ostatnio Serb ma świetną passę - wygrał cztery kolejne turnieje wielkoszlemowe i jest w połowie drogi po kalendarzowy Wielki Szlem (zwycięstwo we wszystkich czterech imprezach tej rangi w sezonie). W poniedziałek rozstrzygnął na swoją korzyść 29. spotkanie w takim turnieju z rzędu.
W drugiej rundzie tegorocznej edycji Wimbledonu zmierzy się z Francuzem Adrianem Mannarino.