Williams jest najstarszą finalistką Wimbledonu od 23 lat, gdy w tym gronie znalazła się Amerykanka czeskiego pochodzenia Martina Navratilova. Venus w londyńskim turnieju triumfowała pięć razy, ostatnio w 2008 roku. W kolejnym sezonie ponownie wystąpiła w decydującym meczu, ale przegrała w nim wówczas ze swoją młodszą siostrą Sereną.
W swoim 20. starcie w Londynie i 75. w Wielkim Szlemie doświadczona Amerykanka bez problemu pokonywała nieraz duże młodsze rywalki. W czwartek również kontrolowała przebieg spotkania.
W czwartek zanotowała 87 wygrany mecz w singlu w Wimbledonie. Żadna z aktywnych tenisistek nie może pochwalić się takim osiągnięciem.
"Jeszcze jedno zwycięstwo byłoby czymś niesamowitym. Nikt mi go jednak nie podaruje, ale dam z siebie wszystko. Publiczność była dziś dla mnie bardzo miła. Uważam, że +Jo+ dobrze radziła sobie z presją, ale mi na pewno pomogło doświadczenie. Rywalka grała naprawdę dobrze, nie było tu łatwych punktów. Musiałam się mocno napracować, by zdobywać każdy kolejny punkt" - zaznaczyła.
W sobotę rozegra 82. finał w rywalizacji singlowej w karierze. Po raz 15. zaś wystąpi w decydującym spotkaniu gry pojedynczej w Wielkim Szlemie. O ósmy w karierze tytuł w zawodach tej rangi zagra z rozstawioną z "14" Hiszpanką Garbine Muguruzą.
"Obie dobrze radzimy sobie na trawie. Garbine ostatnio w finale grała tu dwa lata temu z Sereną, więc muszę ją spytać o radę. Brakuje mi tu mojej siostry (młodsza z sióstr Williams zawiesiła karierę na czas ciąży - PAP). Chciałabym, żeby tu była, ale muszę poradzić sobie sama" - podkreśliła 37-letnia zawodniczka.
Johanna Konta jest pierwszą od 39 lat Brytyjką w najlepszej "czwórce" londyńskiego turnieju. W pięciu poprzednich startach w tej imprezie cztery razy przegrywała mecz otwarcia, a raz dotarła do drugiej rundy. Teraz urodzona w Sydney zawodniczka powtórzyła swój najlepszy wynik w Wielkim Szlemie - do półfinału dotarła bowiem już w ubiegłorocznym Australian Open.