Djokovic już w meczu drugiej rundy z Argentyńczykiem Juanem Ignacio Londero narzekał na ból ramienia. Wtedy poradził sobie bez straty seta, podobnie jak w kolejnym spotkaniu z Amerykaninem Denisem Kudlą, po którym przyznał, że "od poprzedniego pojedynku nastąpiła ogromna poprawa".
W niedzielę, mimo bólu, podjął wyzwanie, ale Szwajcar był za mocny. Pierwszego seta wygrał 6;4, dzięki jednemu przełamaniu. W drugim to Serb wyszedł na 3:0, a później 4:1, ale od tego momentu zaczął przeżywać kryzys. Ostatecznie tę odsłonę przegrał 5:7, a zaraz po jej zakończeniu poprosił o pomoc medyczną. Po krótkim masażu wrócił na kort. Zrezygnował z dalszej gry, gdy Wawrinka przełamał jego podanie w trzecim gemie trzeciego seta.
"Ból towarzyszył mi od kilku tygodni. Raz był silniejszy, raz słabszy. Oczywiście fizjoterapeuta i środki przeciwbólowe robiły swoje, ale raz pomagało, a raz nie. Dziś doszedłem do ściany. Wiem, że nie mógłbym zrobić nic więcej, bo po prostu nie dałem już rady grać" - przyznał Djokovic, który na korcie serdecznie wyściskał się z Wawrinką i miło pożegnał z nowojorską publicznością.
16-krotny triumfator zawodów Wielkiego Szlema chciał w Nowym Jorku zrobić kolejny krok, by dogonić mającego w dorobku 20 takich trofeów Rogera Federera.
"Jedna szansa na to, co najważniejsze w naszej dyscyplinie właśnie mi uciekła, ale mam nadzieję, że jeszcze kilka lat gry przede mną. Muszę się tylko solidnie wyleczyć i wrócę z pełną energią" - dodał "Djoko".
Była to 25. potyczka obu zawodników i dopiero szósta porażka Serba. Poprzednio zmierzyli się w trzy lata, także na kortach Flushing Meadows, ale w finale. 33-letni Szwajcar odniósł wtedy trzecie w karierze, ale ostatnie jak to tej pory zwycięstwo wielkoszlemowe.
Wawrinka, który w ćwierćfinale zmierzy się z rozstawionym z "piątką" Rosjaninem Daniiłem Miedwiediewem, przyznał, że miał świadomość kłopotów rywala, ale skupiał się na swojej grze.
"Widziałem, że Novak ma problemy, ale skupiałem się na własnej grze. Wszyscy wiemy, że to wielki wojownik i nawet mimo słabości może być groźny" - wspomniał.
W tym roku były trzeci tenisista globu (obecnie 24. ATP) był już w ćwierćfinale paryskiego French Open. Jeśli poradzi sobie z Miedwiediewem, to w półfinale może dojść do "derbowej" konfrontacji z Rogerem Federerem. Słynnego rodaka wcześniej czeka mecz z Bułgarem Grigorem Dimitrowem.