Azarenka, która w poprzednim sezonie dotarła do finału wielkoszlemowego US Open, w drugim secie pojedynku z 61. na światowej liście Pegulą miała kłopoty z oddychaniem i skorzystała z pomocy medycznej. Po meczu nie chciała szerzej wypowiadać się na temat swojego zdrowia, ale przyznała, że bardzo trudno było przygotować się do turnieju po pobycie na tzw. twardej kwarantannie.

Reklama

Białorusinka była w gronie 72 zawodników, którzy przez dwa tygodnie nie mogli opuszczać swoich pokojów hotelowych. Byli to tenisiści, którzy przylecieli na pokładzie samolotów czarterowych razem z osobami, które otrzymały po dotarciu do Australii pozytywny wynik testu na COVID-19.

"Największy wpływ w moim przypadku miał brak dostępu do świeżego powietrza. To naprawdę odcisnęło swoje piętno" - podsumowała była liderka rankingu WTA.

Podoroska sprawiła niespodziankę

Z turniejem pożegnała się we wtorek także inna wysoko notowana tenisistka, która też ma za sobą tzw. twardą kwarantannę - Maria Sakkari. Rozstawiona z "20" Greczynka, która 12 miesięcy temu dotarła do 1/8 finału, przegrała z Francuzką Kristiną Mladenovic (52. WTA) 2:6, 6:0, 3:6.

W znacznie lepszym humorze kort opuszczała 45. na światowej liście Podoroska. Argentynka, która sprawiła jedną z największych niespodzianek podczas ubiegłorocznego French Open (odpadła w półfinale po porażce z Igą Świątek), dopiero po raz trzeci znalazła się w głównej drabince wielkoszlemowych zmagań. W 2016 roku w US Open przegrała mecz otwarcia. Teraz, debiutując w Melbourne, okazała się lepsza od Christiny McHale z USA, wygrywając 6:4, 6:4.

Awans do drugiej rundy wywalczyła też 16-letnia Coco Gauff, pokonując Szwajcarkę Jil Teichmann 6:3, 6:2. Amerykanka błysnęła podczas Wimbledonu 2019 i ubiegłorocznego Australian Open, gdy zatrzymała się na 1/8 finału. Jej kolejną rywalką będzie rozstawiona z "piątką" Ukrainka Jelina Switolina, dwukrotna ćwierćfinalistka imprezy w Melbourne (2018, 2019).