W niedzielę oczy całego tenisowego świata były skierowane na Djokovica, który był o krok od zapisania się w historii pod dwoma względami. W tym sezonie cieszył się wcześniej z sukcesu w Australian Open, French Open i Wimbledonie. Za sprawą niedzielnej porażki nie został jednak trzecim zawodnikiem, który może pochwalić się zwycięstwem we wszystkich czterech odsłonach Wielkiego Szlema w danym roku kalendarzowym. Ostatnio udało się to Australijczykowi Rodowi Laverowi w 1969 roku.
Serb bez Złotego Szlema
Stawką niedzielnego meczu w przypadku Serba był też 21. tytuł tej rangi. Gdyby mu się go udało zdobyć, to wyprzedziłby pod tym względem Rafaela Nadala oraz Rogera Federera i zostałby samodzielnym rekordzistą wszech czasów w męskim singlu. Zadanie ułatwił mu fakt, że Hiszpan i Szwajcar zrezygnowali w tym roku ze startu w Nowym Jorku z powodów zdrowotnych.
W tym sezonie 34-letni gracz z Belgradu mierzył również w tzw. Złotego Szlema, na którego poza wszystkimi czterema takimi turniejami w sezonie składa się także złoty medal olimpijski. W Tokio jednak odpadł w półfinale.
Dodatkową motywację stanowił teraz dla lidera listy ATP incydent sprzed roku. Odpadł w 1/8 finału po dyskwalifikacji, gdy odbita przez niego w trakcie przerwy w grze ze złości piłka uderzyła w gardło jedną z sędzi liniowych.
Gwiazdy na trybunach
Finały turniejów wielkoszlemowych zawsze przyciągają na trybuny gwiazdy filmu, muzyki, sportu oraz polityków. Nie inaczej było teraz w Nowym Jorku. Wśród publiczności na korcie im. Arthura Ashe'a pojawili się m.in. wspomniany Laver, była rosyjska tenisistka Maria Szarapowa, była amerykańska alpejka Lindsey Vonn oraz aktorzy Alec Baldwin, Brad Pitt, Leonardo DiCaprio, Bradley Cooper, Ben Stiller czy Remi Malek.
Nie byli oni jednak świadkami czwartego triumfu Djokovica na kortach twardych kompleksu Flushing Meadows. W tej edycji słynny gracz z Bałkanów aż tak nie imponował formą. Męczył się nieraz ze znacznie niżej notowanymi przeciwnikami i tylko jedno spotkanie wygrał w trzech partiach. Będący drugą rakietą świata Miedwiediew sprawiał znacznie lepsze wrażenie i po tytuł sięgnął, tracąc po drodze zaledwie jednego seta.
Miedwiediew zakończył mecz asem
Mecz od początku układał się po myśli 25-letniego Rosjanina, który na wstępie zanotował przełamanie. W trzecim gemie miał jeszcze dwie okazje na kolejne, ale wówczas Serb wyszedł z opresji. W drugiej odsłonie obaj mieli po kilka szans na "breaka", ale większość z nich pozostała niewykorzystana. Wyjątkiem była sytuacja przy wyniku 2:2, gdy punkt zdobył zawodnik z Moskwy. U Djokovica zaczęła rosnąć frustracja i złość, a negatywne emocje wyładował na rakiecie, którą uderzył z impetem o kort. W końcówce nie był w stanie wykorzystać pojawiających się szans, a rywal grał z coraz większą swobodą.
Trzecia partia toczyła się początkowo błyskawicznie - Miedwiediew odskoczył na 4:0. Publiczność wyraźnie wspierała wówczas Serba. Najpierw dopingowała go i zachęcała brawami do dalszej walki, a potem zaczęła buczeć na Rosjanina. Bardzo dobrze serwującego dotychczas tenisistę wyraźnie to zdenerwowało przy wyniku 5:2 i pierwszej piłce meczowej. Zanotował wówczas dwa podwójne błędy z rzędu, a potem w wymianie posłał piłkę w siatkę, co dało przełamanie Djokovicowi. Ten ostatni po chwili zmniejszył stratę, ale kluczowy okazał się 10. gem. Przy kolejnym meczbolu u wicelidera rankingu znów emocje wzięły górę i ponownie zepsuł dwa kolejne serwisy. Po chwili jednak wykazał się opanowaniem i zakończył spotkanie asem.
Tuż po meczu Djokovic z uśmiechem pogratulował przeciwnikowi, ale podczas dekoracji i pomeczowego wywiadu w jego oczach pojawiły się łzy.
W finale wielkoszlemowym wystąpił po raz 31., z czego ósmy w Nowym Jorku. Ostatnio triumfował tu w 2018 roku.
Miedwiediew w decydującym spotkaniu zawodów tej rangi wystąpił po raz trzeci. Dwa lata temu przegrał w US Open po pięciu setach z Nadalem, a w lutowym Australian Open pokonał go w trzech Djokovic.
W niedzielę zawodnicy ci zmierzyli się po raz dziewiąty, z czego czwarty raz lepszy okazał się Rosjanin.
Wynik finału singla mężczyzn:
Daniił Miedwiediew (Rosja, 2) - Novak Djokovic (Serbia, 1) 6:4, 6:4, 6:4