Świątek na konferencji prasowej poprzedzającej WTA Finals przyznała, że jest podekscytowana udziałem w tej prestiżowej i wyjątkowej w swojej formule imprezie. Twierdziła też, że ze względu na młody wiek - a jest najmłodsza w stawce - nie będzie spoczywać na niej zbyt duża presja. W czwartek jednak okazało się, że 20-letniej zawodniczce nie udało się uniknąć nerwów.
Zwykle atutem Polki była jej regularność przy serwisie, za którą chwalił ją ostatnio m.in. Kamau Murray, były trener Sloane Stephens. Emocje, które towarzyszyły w czwartek triumfatorce ubiegłorocznej edycji French Open, sprawiły jednak, że nie brylowała ani w tym elemencie, ani w zdobywaniu punktów po wymianach. Znacznie lepiej w obu aspektach prezentowała się starsza o sześć lat Sakkari, która posłała 18 uderzeń wygrywających przy zaledwie ośmiu po stronie podopiecznej trenera Piotra Sierzputowskiego.
Świątek, którą z trybun w Meksyku wspierała głośno grupa polskich kibiców, kilka razy błysnęła efektownymi uderzeniami, ale były to jednostkowe przypadki. Prezentująca w tym sezonie równą i wysoką formę zawodniczka z Aten z kolei pewnie zapisywała na swoim koncie kolejne gemy.
Pierwsze przełamanie zanotowała przy stanie 1:1. Tenisistka z Raszyna nie poddawała się, ale w szóstym gemie nie wykorzystała żadnego z dwóch "break pointów". Chwilę po tym zaś sama po raz drugi straciła podanie, nie zdobywając ani jednego punktu. Rywalka nie miała problemu z przypieczętowaniem zwycięstwa w tej partii.
W drugiej Greczynka dominowała, ale początkowo nie miało to przełożenia na wynik, bo Świątek w trzecim gemie wybroniła się przed przegraniem własnego gema serwisowego. Nie udało jej się jednak tego powtórzyć przy wyniku 3:3, kiedy przeciwniczka wykorzystała trzecią taką szansę. Dalsza część spotkania potoczyła się szybko, a przed piłką meczową Polka poddała się emocjom. Sakkari czekała z wprowadzeniem piłki do gry, bo zawodniczka z Raszyna stała przez chwilę tyłem do kortu. Po chwili odwróciła się, ocierając łzy, ale też wciąż płynęły po jej policzkach. Po chwili posłała piłkę przy returnie w środek siatki i spotkanie zostało zakończone.
Dziewiąta na światowej liście Światek nie zdołała zrewanżować się szóstej w tym zestawieniu Greczynce za porażki w ich dwóch wcześniejszych pojedynkach, które także miały miejsce w tym roku. Uległa jej w ćwierćfinale wielkoszlemowego French Open, gdzie broniła tytułu z 2020 roku oraz we wrześniowym półfinale zawodów WTA w Ostrawie. W obu tych spotkaniach - tak jak w czwartek - nie wygrała ani jednego seta.
Świątek jest drugą - po Agnieszce Radwańskiej (triumfatorce z 2015 roku) - Polką w obsadzie mastersa. Sakkari z kolei jako pierwsza Greczynka w historii wywalczyła przepustkę do prestiżowej imprezy z udziałem ośmiu najlepszych zawodniczek sezonu.
W Grupie Chichen Itza znalazły się również wiceliderka światowego rankingu Białorusinka Aryna Sabalenka i Hiszpanka Paula Badosa, które wyjdą na kort w Meksyku w nocy z czwartku na piątek czasu polskiego.
Druga grupa zaczęła zmagania w środę. Z obu po dwie najlepsze tenisistki awansują do półfinałów. Finał zaplanowano na 17 listopada.
Wynik meczu Grupy Chichen Itza:
Maria Sakkari (Grecja, 4) - Iga Świątek (Polska, 5) 6:2, 6:4.