Świątek zwyciężyła w Melbourne 6:2, 6:3 w nieco ponad półtorej godziny.

To był bardzo zacięty mecz. Dziękuję kibicom za doping, bo bez tego trudno byłoby znaleźć energię, żeby biec do każdej piłki. Trudno jest o punkt z Darią, musiałam atakować po kilka razy w każdej akcji. To kosztowało sporo sił - przyznała 20-letnia Polka na antenie Eurosportu.

Reklama

Zawodniczki zmierzyły się wcześniej tylko raz - w ubiegłym roku w Eastbourne, gdzie górą była Kasatkina.

To było na trawie, więc starałam się zapomnieć o tamtym meczu... Żartuję, zależało mi na tym, żeby nie popełniać tych samych błędów, co wtedy. Podobnie operujemy rakietą i wiem, z czym ja mam problemy. Dlatego starałam się grać nisko, żeby Daria nie mogła grać top spinem. Ona jest świetna w defensywie. Chciałam wywrzeć na niej presję, bo wtedy zaczyna się popełniać błędy. Nie było łatwo i, koniec końców, wszystko sprowadzało się do tego, kto ten błąd popełni, bo te wymiany były dość długie - analizowała.

Co ze zmianą stylu gry?

Polka zapowiedziała, że w najbliższych miesiącach nie zamierza przestawić się na bardziej agresywny styl gry, z częstym podchodzeniem do siatki.

Pomyślę o tym dopiero, gdy zaczną mi częściej wychodzić woleje. Nie skupiam się na razie na tym elemencie, bo jest mnóstwo innych aspektów do trenowania, ale to na pewno coś, co chcę w przyszłości poprawić - powiedziała.

Reklama

Świątek powtórzyła swój najlepszy wynik w Australian Open. W czwartej rundzie, czyli 1/8 finału, grała także w 2020 i 2021 roku.

Awans do ćwierćfinału byłby czymś wspaniałym. Jestem gotowa na dalszą cześć turnieju. To początek sezonu, jestem zmotywowana i wypoczęta - zaznaczyła.

Świątek nie patrzy na drabinkę

W kolejnej rundzie Polka zmierzy się albo z Rumunką Soraną Cirsteą, albo z rozstawioną z numerem 10. Rosjanką Anastazją Pawliuczenkową. Jak przyznała, nie miała pojęcia, kto może być jej kolejną rywalką.

Starałam się nie patrzeć na drabinkę, więc po każdym meczu muszę pytać kogoś, z kim zagram następny. Mecz (Cirstei z Pawliuczenkową - przyp. red.) na pewno obejrzy mój trener. Ja się teraz skupię na odnowie i mam nadzieję, że się wyśpię - powiedziała z uśmiechem Świątek.

W trakcie poprzedniego turnieju Wielkiego Szlema w Nowym Jorku wolny czas spędzała m.in. czytając "Przeminęło z wiatrem". A teraz?

Wiem, że było o tym głośno, bo przyznałam się, że po zakończeniu pół godziny płakałam. Teraz jednak postawiłam na sensację, a poza tym nadrabiam zaległości filmowe - przekazała na zakończenie polska tenisistka, która ponownie pojawi się na korcie w poniedziałek.