30-letnia poznanianka turniej zaczęła od wygranej w środę z Egipcjanką Mayar Sherif 7:5, 6:1. Kontaveit we wtorek pokonała Austriaczkę Julię Grabher 6:2, 6:3.
Choć Linette miała znacznie mniej czasu na odpoczynek, to kondycyjnie bardzo dobrze zniosła blisko dwugodzinny mecz z trzy lata młodszą Estonka, która ma na koncie sześć wygranych imprez WTA, a w czerwcu ubiegłego roku była nawet wiceliderką światowego rankingu.
45. w światowym rankingu Linette od początku roku prezentuje się bardzo dobrze. Najpierw była bardzo pewnym punktem polskiej reprezentacji, która w United Cup dotarła do półfinału.
W starciu z Kontaveit nie załamała się po przegranym pierwszym secie i kiepskim początku drugiego, gdy od razu została przełamana. Od stanu 0:1 w drugiej partii Linette wygrała cztery gemy z rzędu i kilkanaście minut później wyrównała stan meczu.
Trzeci set zaczął się bardzo podobnie. Również w nim pierwszego gema wygrała Kontaveit, ale pięć kolejnych padło łupem Polki. W będącej bardzo blisko zwycięstwa Linette wdarło się odrobinę nerwowości i jej prowadzenie z 5:1 stopniało do 5:4. Zdołała jednak opanować nerwy. W ostatnim gemie rywalka nie zdobyła nawet punktu.
To było ósme spotkanie między tymi zawodniczkami i piąta wygrana Linette, która przy okazji wyrównała swój najlepszy wynik w Australian Open. Wcześniej do 3. rundy w Melbourne dotarła w 2018 roku. Kontaveit natomiast w 2020 roku wystąpiła w ćwierćfinale.
Aleksandrowa wygrała w czwartek z Amerykanką Taylor Townsend 1:6, 6:2, 6:3.
W sobotę Linette zmierzy się z Rosjanką po raz trzeci w karierze. Polka była górą w 2019 roku w Seulu, a Rosjanka w 2022 w Charleston.
28-letnia Aleksandrowa ma w dorobku trzy wygrane imprezy rangi WTA, w tym dwie w ubiegłym roku - w Rosmalen i Seulu. W 2020 roku zwyciężyła w Shenzhen. W Wielkim Szlemie, tak jak Linette, nigdy nie przebrnęła trzeciej rundy.