Świątek ostatni raz na korcie pojawiła się pod koniec sierpnia. Polka zaliczyła nieudany start w US Open. W ćwierćfinale lepsza od niej okazała się Jessica Pegula. Amerykanka dość łatwo wygrała 6:2, 6:4.
Świątek straciła mnóstwo punktów
Po turnieju w Nowym Jorku Świątek postanowiła zrobić sobie przerwę od tenisa i odpocząć. Nasza tenisistka mówiła, że jest zmęczona i potrzebuje czasu na regenerację.
Świątek najpierw wycofała się z zawodów w Seulu, a następnie - co było wielkim zaskoczeniem - również zrezygnowała z udziału w turnieju w stolicy Chin.
Ta ostatnia decyzja jest dla Świątek bardzo kosztowna, bo straci przez to 1000 punktów w rankingu WTA.
W Tokio bez Świątek
Naszej tenisistki nie zobaczymy też w rozpoczynającym się za kilka dni turnieju w Tokio. Nazwiska Świątek nie ma na opublikowanej w czwartek liście uczestniczek zawodów.
To nie jest nic zaskakującego. Iga nie planowała startu w Japonii, więc nie ma co panikować - uspokaja w rozmowie Dziennik.pl Romer.
Sabalenka goni Świątek
Najbliższym turniejem z udziałem Świątek będzie tysięcznik w Wuhan. To właśnie ten turniej, a przede wszystkim kończący sezon WTA Finals w Rijadzie zdecydują o tym, która z tenisistek zakończy 2024 rok w fotelu liderki światowego rankingu tenisistek.
Aktualnie z dość dużą przewagą prowadzi Świątek, ale będąca za jej plecami Aryna Sabalenka odgraża się, że zrobi wszystko, by zdetronizować Polkę jeszcze w tym sezonie.
Zdecyduje turniej masters
Sabalenka ma szansę sporo odrobić w Pekinie, ale musi wygrać w stolicy Chin. Jeśli uda się jej osiągnąć ten cel to strata Białorusinki zmniejszy się do mniej niż 200 punktów.
Losy pierwszego miejsca w rankingu WTA rozstrzygną się w Arabii Saudyjskiej. Zdecyduje o tym turniej WTA Finals w Rijadzie. Jeśli Sabalenka wygra w Pekinie, to Świątek w mastersie będzie musiała osiągnąć lepszy wynik niż Białorusinka - podkreśla Romer.