Po czterech tytułach mistrzowskich zdobytych z rzędu Unia nie pojedzie w tegorocznym finale. Leszczynianie, aby przedłużyć nadzieję na kolejne złoto, musieli w niedzielę dokonać rzeczy niemal niemożliwej - pokonać Spartę na Stadionie Olimpijskim. Niemożliwe, bo wrocławianie w tym sezonie jeszcze u siebie nie przegrali. I nadal pozostają niepokonani, bo w rewanżowym półfinałowym pojedynku z aktualnym jeszcze mistrzem Polski pewnie wygrali.
Jeżeli sytuacja Unii przed rewanżem była trudna, to po pierwszym biegu stała się jeszcze trudniejsza, bo Sparta wygrała pewnie 5:1. Artem Łaguta i Tai Woffinden wygrali start i później pokazali mistrzowską jazdę parą z dużą łatwością odpierając ataki Emila Sajfutdinowa.
Po czwartym biegu goście zmniejszyli stratę do dwóch "oczek" (11:13), kiedy Jason Doyle i Damian Ratajczak z parą Daniel Bewley i Michał Curzytek zwyciężyli 4:2, ale w dwumeczu Sparta prowadziła aż dziesięcioma punktami.
Wygrany wyścig przez Unię nie oznaczał, że od tego momentu będzie odrabiać straty. Można było odnieść wrażenie, że wrocławianie kontrolują przebieg spotkania i to nawet przy słabszej postawie Gleba Czugonowa. Rosjanin wyraźnie nie miał swojego dnia, ale skutecznie zastąpił go Brytyjczyk Bewley.
W ekipie z Leszna skuteczną walkę potrafili nawiązać właściwie tylko Doyle, młody Ratajczak i do pewnego momentu Sajfutdinow. Dwaj pierwsi w biegu 12. pojechali jako rezerwa taktyczna. Manewr nie przyniósł jednak oczekiwanego efektu, bo co prawda Australijczyk był lepszy od niepokonanego do tej pory Łaguty, ale Ratajczak musiał uznać wyższość nie tylko Rosjanina, ale także Przemysława Liszki.
W tym momencie było 39:33 i właściwie jasne się stało, że Sparta awansuje do finału, bo do wygrania dwumeczu brakowało jej dwóch punktów. Ostatecznie wrocławianie awans przypieczętowali w wyścigu 13. Piotr Pawlicki wyszedł na prowadzenie na pierwszym łuku, ale gospodarze jakoś specjalnie go nie gonili, bo zajmowali kolejne dwie pozycje. Bieg zakończył się remisem 3:3 i kibice na Stadionie Olimpijskim zaczęli świętować.
Wyścigi nominowane nie przyniosły wielkich emocji. Trener Dariusz Śledź pozwolił sobie w ostatnim biegu nawet na zmianę i za niezwykle szybkiego Łagutę posłał na tor młodego Curzytka. Unia wygrała 4:2, ale cały mecz przegrała 43:47, a dwumecz 84:96.
W finale Sparta zmierzy się ze zwycięzcą rywalizacji między Motorem a Stalą. W pierwszym pojedynku w Gorzowie Wlkp. lublinianie wygrali 49:41. Rewanż ma zostać rozegrany w niedzielę wieczorem.
Rewanżowy mecz półfinałowy: Betard Sparta Wrocław - Fogo Unia Leszno 47:43. Pierwszy mecz: 49:41 dla Sparty. Awans do finału: Sparta.
Punkty:
Betard Sparta Wrocław: Maciej Janowski 12 (3,3,2,2,2), Artem Łaguta 11 (3,3,3,2), Tai Woffinden 11 (2,1,3,2,3), Daniel Bewley 7 (2,3,1,1,0), Michał Curzytek 3 (2,0,1,0), Przemysław Liszka 2 (1,0,1), Gleb Czugunow 1 (w,0,0,1), Mateusz Panicz (-,-,-,-).
Fogo Unia Leszno: Jason Doyle 17 (3,2,3,3,3,3), Piotr Pawlicki 9 (2,2,1,3,1), Emil Sajfutdinow 7 (1,2,2,0,2), Damian Ratajczak 7 (3,1,2,0,1), Janusz Kołodziej 2 (1,1,d,-), Jaimon Lidsey 1 (0,1,0,0), Krzysztof Sadurski 0 (0,0,-).
Najlepszy czas dnia uzyskał Artem Łaguta (62,51 s) w biegu piątym.
Sędzia: Michał Sasień (Gdańsk).
Widzów: ok. 10 tys.