"Z pewnością to skróci moją karierę w Formule 1" - powiedział kierowca zespołu McLaren przed Grand Prix Włoch, zapytany przez dziennikarza Reutersa, jak się będzie czuł, jeśli takie "manipulowanie" kierowcami, obecnie zabronione, zostanie zaakceptowane.

Reklama

Polecenia z boksów są tematem dnia po tym, gdy team Ferrari, przygotowujący się do niedzielnej rywalizacji na własnym torze w Monza uniknął sportowej kary (finansową poniósł wcześniej) za zaaranżowanie finiszu lipcowego wyścigu o Grand Prix Niemiec tak, by drugi na torze Fernando Alonso mógł zwyciężyć.

Team Ferrari został ukarany grzywną w wysokości 100 000 za dolarów za radiowe polecenie dla Brazylijczyka Felipe Massy, by przepuścił na czoło wyścigu kolegę z zespołu, Hiszpana Alonso, bo jest on od niego ... szybszy.

Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) oznajmiła w tym tygodniu, że przepis zabraniający tego rodzaju poleceń "ingerujących w wyniki wyścigów", obowiązujący od 2002 roku, zostanie zrewidowany przez Sportową Grupę Roboczą F 1.

"Naprawdę tego nie rozumiem. Od czasu gdy ścigam się w F 1, polecenia takie ani mi pomagały ani przeszkadzały. Otrzymywanie poleceń nie jest w interesie Ferrrari, ponieważ obaj kierowcy powinni być traktowani równo, rywalizować ze sobą, ale też utrzymywać dobre stosunki, dla dobrej atmosfery w teamie" - powiedział Button.

Reklama

Zapytany wprost, czy zrezygnuje z kariery w Formule 1, Button odpowiedział: "Będę jeździł w F 1 w przyszłym roku. Będę się tym cieszył, ale jeśli kiedykolwiek zostaną zalegalizowane polecenia dla kierowców, moje spojrzenie na ten sport się zmieni. To będzie dziwny sport jeśli tak się stanie. Wciąż mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Jeśli chce się oglądać ciekawe wyścigi, nie powinno się stosować team orders" - podkreślił Jenson Button.