Niedawno Google zostało najlepszym pracodawcą świata. Pracownicy tej firmy dostają 5 tys. dol. dotacji, jeśli zdecydują się na samochód z hybrydowym silnikiem. AC Milan to chyba taki odpowiednik Google'a we włoskiej piłce. Bramkarz klubu Dida, mimo że na miano pracownika roku na pewno nie zasługuje, dostał niedawno blisko dwa mln euro podwyżki za złożenie jednego podpisu. Idiotyzm. Koszty utrzymania Didy mogą wzrosnąć do sumy kilka razy większej, jeśli dziś Milan nie wyeliminuje Manchesteru.

Reklama

W pierwszym meczu półfinałowym Ligi Mistrzów Włosi przegrali z Anglikami 2:3, bo Dida znowu miał zły dzień. Który to już raz w tym sezonie? Pewien fan Milanu miał dosyć liczenia i wystawił bramkarza swojej ukochanej drużyny na aukcji eBay’a. Dida cenę osiągnął niewielką - 71 euro. Marnie jak na faceta, któremu dwa lata temu oferowano (także w eBay’u) kilka tysięcy euro za randkę.

Brazylijczyk się tym nie przejmuje. Wyznaje defetyzm zgodnie z zasadą, że zawsze lepiej oswoić się z porażką, niż później niemile być zaskoczonym. "Lubię myśleć o sobie jak o najgorszym bramkarzu świata. Tylko w ten sposób znajduję motywację, aby podnosić swoje umiejętności" - powiedział. Pozazdrościć takiego pracownika.

Ronaldo nie rozumie, skąd bierze się ta nagonka na Didę. "On zawsze jako pierwszy wchodzi na boisko treningowe i jako ostatni z niego schodzi. Poza tym każdy popełnia błędy" - wzruszył ramionami napastnik Milanu. Trener mediolańczyków Carlo Ancelotti też broni swojego bramkarza: "On mnie nie oszukuje. Jak mówi, że jest zdolny to gry, to rzeczywiście jest zdolny do gry. A poza tym, gdyby stanowił zagrożenie dla mojej drużyny, nie wstawiałbym go do składu" - powiedział.

Reklama

Szefowie Milanu wychodzą z podobnego założenia. W końcu Dida oszukał ich tylko raz - gdy upierał się, że jego portugalski paszport nie jest sfałszowany (okazało się, że jednak jest - Milan musiał zapłacić za to ponad 300 tys. euro kary, a Brazylijczyk dostał 7 miesięcy więzienia w zawieszeniu). Teraz nikogo nie oszukuje. "Jestem najgorszy, jestem najgorszy… " - chodzi i powtarza.

Szczerość ujmuje pracodawcę. Kilka miesięcy temu, przed meczem z Palermo, piłkarze Milanu zaczęli narzekać, że spędzają za mało czasu z rodzinami. Szefowie klubu zdecydowali się złamać trwającą dekady zasadę „ritiro”, która mówi, że noc przed meczem u siebie trzeba spędzić w ośrodku treningowym klubu. Z Palermo Milan przegrał…

Teraz szczery aż do bólu jest Kaka. "Angielska prasa pisze o mnie, że jestem „samba-boy”, ale jest jeden problem: ja nie umiem tańczyć" - mówi. Wiadomo - biali nie potrafią skakać. Ale żeby Kaka nie potrafił tańczyć? "Absurd. Gdybym miał Ronaldo w ataku, a Kakę na skrzydle, mógłbym sobie spokojnie pójść do kina, a po seansie zapytać, iloma golami Milan wygrał. Kaka tańczy na boisku jak prawdziwy Brazylijczyk" - mówi wiceprezes mediolańczyków Adriano Galliani.

Didę o sprawność w tańcu nie podejrzewamy. W końcu co to za Brazylijczyk, który stoi w bramce?