Doprawdy, warto wybrać się na mecz do tego miasta w charakterze kibica gości. I nie ważne, że aby zobaczyć cokolwiek na boisku, trzeba wziąć lornetkę oraz drabinę. Przecież nie o komfort oglądania chodzi, a o bezcenne wrażenia. "Przypomina to najbardziej cyrkową klatkę dla lwów" - mówi trener Znicza Pruszków Leszek Ojrzyński. Nawet on, było nie było pracownik klubu, żartuje sobie z trybuny dla gości.

Reklama

Nie do śmiechu jest za to prezesowi klubu Markowi Śliwińskiemu. Gdy pytamy go, czy zamontował taką trybunę, by w ten nietypowy sposób zapewnić klubowi darmową reklamę w mediach, szef Znicza odpowiada zdenerwowany: "Panie, a co ja innego mogłem zrobić? Mamy mały stadionik z jedną trybuną na dwa tysiące ludzi. Nie posadzę tam przyjezdnych, bo doszłoby do bitwy między kibicami. Ale spokojnie, jak zima nie będzie zbyt sroga, na wiosnę skończymy budowę nowego porządnego miejsca dla publiczności" - zapewnia DZIENNIK Śliwiński.

Panie prezesie, a może by jednak nie likwidować tej okratowanej trybuny i zachować ją w charakterze zabytku? Za kilka lat podczas Euro 2012 zagraniczni kibice na pewno nie pożałują grosza, by zrobić sobie zdjęcie w takiej klatce.