Jak dowiedział się "Fakt", przed podpisaniem kontraktu z zespołem z Hagi, polski pomocnik był już praktycznie dogadany z dyrektorem sportowym stołecznego klubu Markiem Jóźwiakiem.

Nie mający pieniędzy na transfery działacz Legii zimą musi rozglądać się głównie za piłkarzami z kartą na ręku. Dlatego kiedy katarski zespół Al-Khor zrezygnował ze Smolarka, Jóźwiak szybko podjął z nim rozmowy, namawiając do przeprowadzki na Łazienkowską. Obie strony były już praktycznie dogadane, ale kiedy do akcji wkroczyli działacze Den Haag i jednego z niemieckich klubów, Smolarek zrezygnował z powrotu do stolicy. 47-krotny reprezentant Polski uznał najwyraźniej, że do dawnej formy odbuduje się szybciej w lidze holenderskiej. Choć o ofertach z innych zespołów nie chce oficjalnie mówić, z transferem do Hagi wiąże jednak spore nadzieje.

Reklama

Transfer do Den Haag to była dobra decyzja, która zwiększa szanse na powołanie do reprezentacji Polski. Nie miałem za granicą dostępu do holenderskiej telewizji, ale rozmawiałem z trenerem i wiem, że w ostatnich latach ten zespół zrobił wielki krok do przodu. Potrzebuję trochę czasu, bo ciężko trenuje mi się tutaj na sztucznej murawie, ale jestem gotowy, żeby wrócić do gry - cytuje Smolarka holenderska gazeta Algemeen Dagblad.

>>>Czytaj także: Borysiuk w niedzielę zadebiutuje w Bundeslidze