Wpisowe do Ligi Światowej wynosi 800 tysięcy dolarów, ale szybko się zwraca. Nawet zespół, który nie wygra żadnego spotkania i zajmie czwarte miejsce w grupie, otrzyma 850 tysięcy. Zwycięzca grupy - przeciwnikami Polaków są Chińczycy, Bułgarzy i Argentyńczycy - otrzyma okrągły milion.

Dodatkowy można zarobić, wygrywając zaplanowany na lipiec turniej finałowy. Nasza reprezentacja jako gospodarz ma zapewniony awans bez względu na wyniki. Będzie też faworytem imprezy, bo przecież w katowickim Spodku naszych siatkarzy wesprze najwspanialsza publiczność świata.

"Pieniądze są atrakcyjnym dodatkiem, ale nikt nie będzie o nich na razie myślał. Gramy przecież dla siebie i dla naszych wspaniałych fanów" - mówi Piotr Gruszka, który wraz z kolegami może zdobyć także atrakcyjne nagrody indywidualne: 800 dolarów na osobę za każde zwycięstwo (może ich być aż 16) plus 40 tysięcy przeznaczone dla najlepiej punktującego zawodnika finałowego turnieju.

Przed dzisiejszym i jutrzejszym spotkaniem z Chinami w Łodzi nikt nawet nie zastanawia się, czy Polacy wygrają - to jest oczywiste. Wszyscy szykują się na gorące przyjęcie wicemistrzów świata, dla których będą to pierwsze mecze od czasu pamiętnego japońskiego finału. Prawie 15 tysięcy biletów sprzedano w kilka godzin, kilkaset ostatnich sztuk pojawi się dziś w kasach. Komu nie uda się kupić wejściówki, będzie mógł bezpłatnie obejrzeć mecz na wystawionym przed halą ogromnym telebimie. "Wiemy, że kibicują nam miliony ludzi. Nie zawiedziemy ich" - obiecuje Gruszka, kapitan reprezentacji.





Reklama