Arsenal Londyn, Olympique Marsylia, Juventus Turyn - to kluby z najwyższej europejskiej półki. I na mecze z tymi drużynami możemy się już szykować, bo potwierdziły one przyjazd na otwarcia różnych polskich stadionów.

Legia w przyszłym roku na otwarcie nowego obiektu ma zagrać z Arsenalem, ale w warszawskim klubie nikt nie chce rozmawiać na ten temat. - Podpisaliśmy klauzulę poufności - zdradza wiceprezes ITI Paweł Kosmala.

Reklama

Legia zarezerwowała sobie u londyńczyków miejsce w kalendarzu gier towarzyskich. Dokładna data spotkania nie jest jeszcze znana. Wiadomo jednak, że jeśli do meczu dojdzie, to odbędzie się on wtedy, kiedy stadion przy Łazienkowskiej będzie jeszcze... niedokończony. Obie strony rozmawiają bowiem o lipcu 2010 r. Według harmonogramu robót do tego czasu na Legii gotowe będą tylko trzy z czterech trybun. Czwarta powstanie zimą 2011, a o tej porze roku angielskie kluby towarzyskich meczów nie grają.

Na trzech nowych trybunach (będzie brakowało obecnej krytej) będzie mogło zasiąść 27 tys. kibiców. Ale to nie jest największy problem. Właściciele klubu obawiają się, że szyki mogą pokrzyżować im formalności. Każda z nowo wybudowanych trybun musi być odebrana i zatwierdzona (Kosmala przewiduje, że może to potrwać nawet miesiąc). Dopóki więc sprawa się nie wyjaśni, Legia nie chce zapeszać i nie potwierdza, że spotkanie w ogóle się odbędzie.

Za mecz warszawski klub nie zapłaci nic, bo ma być to część rozliczenia za transfer Łukasza Fabiańskiego. Koszty sprowadzenia czołowego klubu Anglii wyniosą tyle, ile będzie trzeba zapłacić za hotel. "Duże kluby mają budżety na takie wyjazdy i przyjeżdżają w ramach praktyki marketingowej. Poza tym zbliża się Euro 2012 i łatwiej ściągnąć rywali przed głośną imprezą" - mówi nam jeden z działaczy Legii.

Lech nie chce być gorszy od warszawian. W 2010 r. inauguracja stadionu Kolejorza zbiegnie się z dwudziestą rocznicą najlepszego meczu w historii klubu Lech - Olympique Marsylia 3:1 w Pucharze Europy. W połowie przyszłego roku Francuzi mają powrócić do Poznania. W organizacji tego meczu pomaga Lechowi jeden z jego sponsorów, bukmacherska firma BetClick.

"Żeby sprawa mogła pójść dalej, musi być znany termin oddania stadionu. Olympique powinien poznać tę datę dużo wcześniej" - mówi nam Tomasz Mazur z BetClick. "Za wcześnie, by mówić o konkretach" - dodaje rzecznik prasowy Lecha Joanna Dzios. "BetClick ma nam ułatwić kontakty z Francuzami. Na pewno chcemy otworzyć stadion z pompą. To musi być gratka dla kibiców, bo ten stadion będzie przecież dla nich" - dodaje.

Reklama

Swoje święto będą mieć także kibice w Gdańsku. Lechia niedawno podpisała marketingową umowę z firmą Sportfive. Klub dostanie od nich 8 mln euro. W zamian gigant z rynku sprzedaży praw telewizyjnych będzie zarządzał stadionem Baltic Arena.

Na początek Sportfive przygotował atrakcję dla kibiców. Do Gdańska przyjedzie Juventus Turyn. To też będzie symboliczny mecz. Lechia za swój największy sukces, Puchar Polski w 1993 r., dostała nagrodę w postaci gry w Pucharze Zdobywców Pucharów, gdzie trafiła wtedy na najlepszą jedenastkę w historii Juve ze Zbigniewem Bońkiem i z Michelem Platinim w składzie.

"Tak, zagramy z Juventusem, to już pewne" - mówi nam szef Sportfive Andrzej Placzyński. "Z Włochami wiąże nas podobna umowa jak z Lechią. Niezależnie od obrotu prawami TV dysponujemy nimi dla ponad 30 reprezentacji w Europie, równie ważny jest dla nas kompletny marketing sportowy. W naszej stajni są także takie kluby, jak: Borussia Dortmund, Hertha Berlin, Hamburger SV, Bordeaux, Olympique Marsylia, Sampdoria Genua, Juventus i przede wszystkim Real Madryt" - zdradza Placzyński.

Mecz odbędzie się w 2011 r. na otwarcie Baltic Areny, stadionu budowanego w Gdańsku w związku z Euro 2012. Dokładna data nie jest jeszcze znana, ale Juventus ma przyjechać w terminie odpowiadającym... Lechii. Wszystkie koszta przyjazdu Starej Damy pokryje Sportfive.

"Nie mogę zdradzić, jakie to będą koszta, bo obowiązuje nas tajemnica. Można ściągnąć do Polski każdą drużynę, jeśli klub czy miasto na to stać. Europejscy giganci futbolowi chętnie przyjeżdżają na takie mecze towarzyskie, pod warunkiem że dostaną za to dobre pieniądze. Można sprowadzić nawet reprezentację Brazylii, tylko że kosztuje to ok. 1,2 - 1,3 mln euro za samo spotkanie, a pamiętajmy, że dochodzą także koszta przelotu, hotel itd." - mówi Placzyński.

Szef Sportfive zdradza nam, że wszystkie stadiony będące arenami Euro 2012 na otwarcie będą gościć reprezentację Polski, która przed mistrzostwami będzie rozgrywać wiele spotkań towarzyskich. "Dlatego w Gdańsku będą dwa mecze otwarcia - jeden kadry, a drugi Lechii" - mówi Placzyński. "Zdradzę jeszcze, że zamiast Włochów chcieliśmy zaprosić Real Madryt, ale to wiązało się ze zbyt dużymi kosztami. Królewskim trzeba byłoby zapłacić tyle ile Brazylii".

Właśnie Canarinhos mają być rywalem Polski na otwarcie stadionu we Wrocławiu. Tak przynajmniej zamarzył sobie prezydent miasta Rafał Dutkiewicz. Śląsk też chciałby skorzystać z okazji i zagrać tam z jakimś renomowanym rywalem.

Spółka Wrocław 2012 nie wyklucza meczu Śląska z jakimś innym klubem. "Otwarcie będzie zależało od operatora, który będzie zarządzał stadionem, a na razie nie jest on jeszcze wybrany" - mówi Magdalena Malara, rzecznik spółki.

W klubie jeszcze nie myślą o rywalu, tak jak w Lechu czy Lechii. "Nie ukrywamy, że chcielibyśmy godnie uczcić oddanie obiektu, ale nie możemy wychodzić przed szereg. Do tej pory nie słyszeliśmy o planach miasta poza meczem kadry z Brazylią" - mówi rzecznik prasowy Śląska Michał Mazur.

Zagadką pozostaje także przeciwnik biało-czerwonych podczas otwarcia najważniejszego obiektu - Stadionu Narodowego w Warszawie. Tam gospodarze obiektu wymarzyli sobie Niemców. W końcu to oni odpowiadają za projekt i budowę Narodowego.