"Zamierzamy zaprosić do debaty również sponsorów, poznać ich punkt widzenia i wszystkie bolączki" - mówi w rozmowie z DGP prezes Canal Plus Bertrand Le Guern. To wersja oficjalna. Nieoficjalnie wiadomo, że planuje się dać sponsorom większą władzę, co miałoby przyspieszyć reformy. Ci, którzy łożą miliony na reprezentację Polski, tylko przyklasnęli. Debata, choć na razie tylko na poziomie deklaracji, jest dla nich okazją, aby mogli wreszcie publicznie zabrać głos. Takiej możliwości PZPN im nie dał.

Reklama

Sponsorzy chcą mieć wpływ

"Jesteśmy jak najbardziej zainteresowani. Zależy nam, aby rozwiązać pewne sprawy, poprawić atmosferę wokół polskiej piłki" - powiedział nam Wojciech Jabłczyński, rzecznik Grupy TP, głównego sponsora kadry. "To żadna tajemnica, że zależy nam, aby ten sport w naszym kraju był postrzegany jak najlepiej i się rozwijał. Czy będziemy forsować konkretne postulaty? Najpierw musimy dostać zaproszenie, zapoznać się z konkretną tematyką dyskusji. Ale oczywiście inicjatywę popieramy".

Podobnego zdania są inni sponsorzy reprezentacji - Compensa czy Nike. Do tej pory ich rola wyglądała tak, że podpisali kontrakt i dialog się kończył. Teraz chcą mieć inną możliwość wpływu na PZPN niż bojkot. Oczywiście pojawiają się wątpliwości: ile tak naprawdę sponsorzy będą mieli do powiedzenia, kto będzie ich słuchać?

"Zastanawiam się nad celowością takiej inicjatywy. Najistotniejszym elementem tej układanki jest jednak PZPN. Bez najważniejszych przedstawicieli związku to będzie tylko spotkanie towarzyskie" - uważa Paweł Kwiatkowski z Kompanii Piwowarskiej. "Nie to, że jesteśmy zakochani w działaczach, ale jeśli będzie PZPN, to pewnie i my będziemy. Z drugiej strony nie twierdzę, że na pewno przyjmiemy zaproszenie. Musimy najpierw się dowiedzieć, jaka będzie nasza rola w debacie, jakie będą korzyści, a jakie ryzyko. Nie chcemy, aby było tak, że za kilka miesięcy nic się nie zmieni i powiedzą nam: ale przecież wy też obradowaliście".

czytaj dalej



Reklama

PZPN liczy na miliony

Debatować mają podobno również ci, którzy nie są oficjalnymi sponsorami. Jeszcze. Firmy, które są zainteresowane współpracą z kadrą, szczególnie w perspektywie Euro 2012, chcą już teraz, ale na przyszłość wywalczyć takie warunki współpracy, aby odpowiadały nie jednej stronie, a kilku. PZPN będzie musiał się tłumaczyć, co zrobi, aby nie dopuścić do takiej sytuacji, jaka jest obecnie. I co jest w stanie zaoferować sponsorom poza samą marką "Euro 2012". Firmom same bezpośrednie kontakty ze SportFive, która w imieniu PZPN prowadzi negocjacje, nie wystarczą.

Działaczom bardzo zależy, aby zaprosić sponsorów do rozmów. W najbliższych miesiącach wyjaśni się bowiem, ile PZPN będzie w stanie zarobić na Euro 2012 - a konkretnie na firmach, które zdecydują się ze związkiem współpracować. "Jesteśmy na początku drogi, dopiero rozpoczynamy negocjacje" - powiedział nam Tomasz Cieślik ze SportFive. "Dotychczasowe umowy ze sponsorami kończą się w połowie przyszłego roku. Na razie bierzemy pod uwagę zarówno szukanie nowych partnerów, jak i przedłużenie aktualnych umów. Trzeba jednak docenić lojalnych klientów, którzy są z nami od lat".

PZPN i SportFive walczą o bardzo konkretne pieniądze. Niedawno sekretarz austriackiej federacji (OFB) Alfred Ludwig powiedział, że 2008 rok (rok w którym Austria organizowała mistrzostwa Europy) był rekordowym, jeśli chodzi o wpływy z kontraktów ze sponsorami. Były one o 80 proc. większe niż w 2006 roku.

"Spodziewamy się zysków, chcemy, aby rosły w czasie. Ale 80 proc.? Byłbym naprawdę szczęśliwy" - uśmiecha się Cieślik. "Faktem jest, że negatywna atmosfera wokół piłki nie wpływa na naszą ofertę".

Lato na wystawie?

SportFive zamierza rozszerzyć ofertę dla sponsorów. Stworzy trzy kategorie: sponsorzy główni, oficjalni oraz partnerzy reprezentacji. "Zwrócimy się do firm i klientów indywidualnych. Szukamy nowych źródeł dochodów. Zastanawiamy się jeszcze, jak skomercjalizować ofertę na stadionie, na przykład loże i miejsca biznesowe" - mówi Cieślik, który dodaje, że SportFive szuka sponsorów również w branży bukmacherskiej. Zagrożenie związane z tzw. ustawą hazardową niczego w tej kwestii nie zmieniło.

Z kolei PZPN nie wyklucza, że nowe umowy ze sponsorami będą wiązać w pewien sposób również działaczy. W Szwajcarii na przykład przed Euro 2008 prezes tamtejszej federacji (SFV) musiał jeździć razem z przedstawicielami Credit Suisse, głównym sponsorem szwajcarskiej kadry, po szkołach w celach promocyjnych, organizować wystawy, happeningi itd.

Ten sam Credit Suisse, gdy prezes SFV powiedział w mediach coś niestosownego, psującego wizerunek Euro 2008 czy sponsora, dał związkowi dwa tygodnie, aby naprawić sytuację. Polscy sponsorzy chcą również mieć taki wpływ. Okrągły stół ma być dla nich pierwszym krokiem w tym kierunku.