"Trener Smuda całkowicie zasłużył na nominację, ale w tej chwili zawdzięcza je kibicom. To oni wywarli skuteczną presję na PZPN" - ocenił w rozmowie z PAP Boniek.

Reklama

"PZPN powinien powierzyć Smudzie kadrę po finałach Euro 2008, albo w lutym tego roku, gdy jeszcze mieliśmy szansę awansu do finałów mistrzostw świata. Mógł też wybrać go selekcjonerem po porażce ze Słowenią w Mariborze, tak, aby zagrał jeszcze dwa mecze o stawkę. Teraz wybór Franka to próba odsunięcia od siebie gniewu kibiców. Działacze PZPN mają nadzieję, że dzięki temu unikną dalszej krytyki" - powiedział były piłkarz Widzewa, Juventusu i Romy.

"Po meczu ze Słowacją doszło w Chorzowie do tajnego spotkania działaczy PZPN, którzy zastanawiali się, co robić, aby się uratować. Wówczas padł wybór na Franka. Moim zdaniem, gdyby PZPN naprawdę chciał wybrać tego szkoleniowca, zrobiłby to już wcześniej. Bez wględu jednak na okoliczności, postawienie na Franka to dobra decyzja dla polskiego futbolu" - podkreślił Boniek.

Umowa Smudy z PZPN będzie obowiązywała od 15 grudnia, ale nowy selekcjoner poprowadzi kadrę już w towarzyskich meczach z Rumunią (14 listopada w Warszawie) i Kanadą (18 listopada w Bydgoszczy). "Życzę Frankowi z całego serca powodzenia w nowej roli. Będzie miał trudne zadanie, ponieważ jest niewielu polskich piłkarzy, którzy są w stanie mu pomóc. Nie oczekujmy od razu cudów. Na szczęście ma sporo czasu i wiele towarzyskich potyczek po drodze. Może spokojnie, bez presji, dokonać właściwego wyboru" - powiedział Boniek.

61-letni Smuda jest 44. w historii selekcjonerem piłkarskiej reprezentacji. Jako jedyny szkoleniowiec pracował w czterech największych polskich klubach: Widzewie Łódź, Legii Warszawa, Wiśle Kraków i Lechu Poznań. Jego największe sukcesy to trzy tytuły mistrza kraju (dwa razy z Widzewem, raz z Wisłą) i awans do Ligi Mistrzów w 1996 roku (z Widzewem).

W czwartek został wybrany zdecydowaną większością głosów. Poparło go 15 członków zarządu PZPN. Ubiegający się o fotel selekcjonera Stefan Majewski wstrzymał się od głosu.