"Nie zostałem zaproszony na zjazd, a o obchodach jubileuszu dowiedziałem się telefoniczne. Tydzień temu zadzwoniła do mnie pani Ania Bryk z PZPN i zaprosiła na sobotnią galę. Podziękowałem grzecznie, ale odmówiłem. Oczywiście szanuję panią Bryk i nie mam do niej żadnych pretensji. Uważam jednak, że powinienem zostać poinformowany w inny sposób" - powiedział Boniek w rozmowie z PAP.
"O obchodach jubileuszu wiadomo było już od dawna. Moim zdaniem, przynajmniej miesiąc temu powinna zostać sporządzona lista gości, do których wypadałoby wysłać zaproszenia. Niestety, prezes Grzegorz Lato nie tylko nie potrafił zwolnić Leo Beenhakkera, ale nie umie nawet w odpowiedni sposób zaprosić mnie na jubileusz związku" - podkreślił Boniek.
"Nie czuję się jednak obrażony. Nie zamierzam się nikomu narzucać, mam inne pomysły na spędzenie wolnego czasu w weekend" - dodał były piłkarz Juventusu, Romy i Widzewa.
Zbigniew Boniek nie chciał oceniać możliwości odwołania w niedzielę dotychczasowych władz związku.
"Nie będzie mnie na sali, więc nie chcę teraz spekulować. Moja ocena rocznej prezesury Grzegorza Laty? Bardzo negatywna. Mogę merytorycznie wypunktować szefa PZPN w każdym temacie. Nie dziwię się jednak, że nie chce odchodzić ze swojego stanowiska. Tak dobrze i ciepło władze związku chyba od dawna nie miały" - zakończył Zbigniew Boniek.