Prosto z turnieju mistrzyń w Dausze Agnieszka Radwańska trafiła na stół operacyjny. Zabieg ma zakończyć nawracające problemy ze stanem zapalnym prawej dłoni.

Przez niego w ostatnich miesiącach trzymanie rakiety było dla niej wyjątkowo bolesnym doświadczeniem. Przypadek Agnieszki wcale nie jest odosobniony – inne tenisistki z czołówki też czekały na wakacje jak na zbawienie.

Reklama

"Na pewno przez najbliższe dwa tygodnie nie ma mowy, żeby Aga wzięła rakietę do ręki. Dopiero wtedy będzie miała zdejmowane szwy. Zresztą jutro jedzie na wakacje, co nie znaczy, że czeka ją zupełne lenistwo. Wprost przeciwnie, jedzie z siostrą na aktywny wypoczynek, a z nimi także Caroline Wozniacki i Angelique Kerber. Będzie pływanie, bieganie i fitness. Sądzę, że właściwe treningi tenisowe zacznie za jakieś trzy tygodnie" - mówił ojciec Agnieszki i jednocześnie jej trener Robert Radwański.

Dramaty na korcie

Niewiele było meczów w luksusowym Khalifa Tennis Complex w Dausze, które obyły się bez wizyty lekarza na korcie. Dramat gonił dramat - ponaciągane mięśnie, przewlekłe urazy, bolesne skurcze, a nawet krwotok z nosa. Niektórym tenisistkom udawało się długo i heroicznie walczyć z własnymi słabościami - grały, zaciskając zęby, krzywiąc się z bólu i zdobywając miłość kolejnych fanów. Prędzej czy później łamały im jednak serca podjęciem we łzach trudnej decyzji o kreczu.

Reklama

Na tle tej zdziesiątkowanej tenisowej armii Agnieszka wypadła całkiem nieźle. Pojechała do Dauhy jako druga rezerwowa, bez wielkiej nadziei, że w ogóle wejdzie na kort. Dostała szansę w piątek, w ostatniej fazie meczów grupowych - w spotkaniu z Wiktorią Azarenką zastąpiła... chorą pierwszą rezerwową Wierę Zwonariową, która z kolei zastępowała poważnie kontuzjowaną Dinarę Safinę (nie wiadomo, czy zdąży wyleczyć chory kręgosłup przed Australian Open).

Angielscy komentatorzy telewizji Eurosport zastanawiali się, czy Polka aby na pewno potrzebuje operacji, bo robiła wrażenie całkiem zdrowej. Niewielki opatrunek na nadgarstku wyglądał niewinnie w porównaniu z masywnymi bandażami pokrywającymi nogi koleżanek. Właśnie taki na lewym udzie nosiła Azarenka, która początkowo miała zdecydowaną przewagę (od zwycięstwa dzielił ją jeden gem), Agnieszka zdołała jednak odwrócić losy spotkania. Uporowi Polki przyszedł z pomocą pogłębiający się uraz rywalki - niezwykle ambitna Azarenka dała za wygraną, dopiero kiedy Polka prowadziła 4:1 w decydującym secie.

Reklama



Prezent dla Caroline

Zwycięstwem w Dausze Radwańska zapewniła sobie czek na 100 tys. dol. (oprócz 50 tys. dol. startowego dla rezerwowej). Na awans do półfinału od początku nie miała szans, eliminując Azarenkę, zapewniła go jednak swojej przyjaciółce, Dunce polskiego pochodzenia Caroline Wozniacki. Paradoksalnie dwie najzdrowsze tenisistki w turnieju - Rosjanki Swietłana Kuzniecowa i Jelena Dementiewa - zakończyły rywalizację na fazie grupowej, bo trafiły tam na mocne siotry Williams, które ostatecznie spotkały się w finale.

Wozniacki nie była w stanie wiele zrobić z prezentem od Agnieszki. W sobotę w meczu półfinałowym była tylko tłem dla Sereny Williams (skreczowała przy stanie 4:6, 1:0). Całą energię, jaką została jej po długim i wyczerpującym sezonie, wykorzystała dwa dni wcześniej, kiedy heroicznie walczyła w grupie białej ze Zwonariową. Do tego spotkania z pewnością będą się odwoływać tenisowi komentatorzy – to była walka na wyniszczenie. Wysiłek w upale i przy wielkiej wilgotności powietrza spowodował u Wozniacki odwodnienie i takie skurcze, że padała na kort jak sparaliżowana. Zwonariowa z wyczerpania krwawiła z nosa. Ostatecznie mocniejsza okazała się Wozniacki. Po ostatniej piłce nie była w stanie sama zejść z kortu, za to momentalnie została obwołana bohaterką turnieju.

Wozniacki zasłużyła na wakacje jak mało kto - mistrzostwa WTA w Dausze były jej 27. turniejem w tym roku. Żadna inna tenisistka nie grała tak dużo, ale też mało która zrobiła taki postęp - awans do czołowej piątki rankingu, pierwszy wielkoszlemowy finał i grubo ponad 2 mln dol. zarobione na korcie (plus pewnie drugie tyle z licznych kontraktów sponsorskich, którymi jest zasypywana). Zapłaciła za to wieloma urazami i ogólnym wyczerpaniem.

Wakacje na plaży

Dunka odpocznie na plaży w jednym ciepłych afrykańskich krajów (jego nazwa jest tajemnicą), dokąd wybiera się razem z Agnieszką zaraz po jej operacji. Widać więc, że ingerencja chirurgiczna nie będzie zbyt poważna. Tenisistka jest przekonana, że sezon 2010 rozpocznie jak nowa. Radwańscy długo sądzili, że chroniczne zapalenie ścięgna palca serdecznego uda się wyleczyć zachowawczo. To ten sam uraz, który pojawił się u naszej tenisistki przed igrzyskami w Pekinie. Kontuzja odnowiła się przed tegorocznym US Open - pewnie właśnie jej zawdzięcza rozczarowującą porażkę w II rundzie. Serie zabiegów laserowych wykonywane przez słynnego specjalistę, który leczył m.in. piłkarzy Juventusu, niewiele dały.

Zabieg mógł się odbyć dwa tygodnie temu. Radwańscy nie informowali o tym, żeby nie dawać przewagi rywalkom. Niespodziewanie jednak pojawiła się szansa na udział w elitarnych rozgrywkach w Dausze (8 najlepszych tenisistek, 4,55 mln dol. do podziału), więc zamiast do szpitala Polka pojechała do Moskwy, by walczyć o punkty.

Najbliższe dwa miesiące większość tenisistek spędzi na lizaniu ran, jakie pozostawił na ich ciałach długi i wyczerpujący sezon. Komentatorzy są jednak zgodni, że lawina kontuzji to nie przypadek i na wszystkie stawiają jedną diagnozę - wymagania fizycznie, jakie stawia się przed tenisistkami, są zbyt duże. I prędzej czy później organizacja WTA będzie musiała przyjąć ten fakt do wiadomości - chyba że ma zamiar zainwestować w luksusowe szpitale.