Był to czwarty występ Kowalczyk w tym cyklu - w trzech poprzednich edycjach zajęła, odpowiednio, jedenaste, siódme i czwarte miejsce.

Podobnie jak rozgrywany w tym samym niemal czasie od 1953 roku Turnieju Czterech Skoczni, Tour de Ski cieszy się wielką popularnością wśród kibiców, zainteresowaniem telewizji i sponsorów, którzy morderczy wysiłek biegaczy nagradzają tysiącami franków premii. Nazwa TdS pochodzi od innej ekstremalnie trudnej imprezy - kolarskiego Tour de France.

Reklama

Organizatorzy zadbali również o element narciarstwa alpejskiego. Metę usytuowali we włoskim Val di Fiemme na szczycie Alpe Cermis, gdzie o punkty Pucharu Świata rywalizują zjazdowcy. Biegacze pokonują jednak stok pod górę. Główna część wspinaczki liczy 3,5 km długości, różnica wzniesień na całym odcinku to 430 metrów, a największe nachylenie wynosi 29 procent.

"Nie cierpię tej góry. Lubię trudne podbiegi, ale później muszą być zjazdy, by trochę odetchnąć. Pod Alpe Cermis tylko się wspinamy" - powiedziała Kowalczyk przed startem, a jej trener Aleksander Wierietielny podkreślał, że finał Tour de Ski to prawdziwa próba charakterów. "Zresztą cała impreza jest wyłącznie dla twardzieli" - dodał.

Po sobotnim biegu, w którym Kowalczyk upadła kilometr przed metą, miała 31,4 s straty do Majdic. Niedzielny etap rozpoczęła spokojnie, a na pierwszym pomiarze czasu - po 1,7 km - przewaga Słowenki nawet nieco wzrosła. Im jednak trasa robiła się bardziej stroma, tym Polka czuła się lepiej. Na początku finiszowej 3,5-kilometrowej wspinaczki traciła 18,8 s, a na ósmym kilometrze dogoniła jedyną rywalkę w walce o końcowy sukces.

Kilkadziesiąt metrów biegły wspólnie, a na kolejnym stromym podbiegu Kowalczyk zaatakowała i ... swobodnie oderwała się Majdic. Tej nie było stać na kontrę. Widać było, że nie wierzy w skuteczną pogoń za najlepszym polskim sportowcem 2009 roku (w sobotę ogłoszono wyniki plebiscytu "Przeglądu Sportowego" i TVP).

Na metę blisko po 37 minutach ogromnego wysiłku Kowalczyk dotarła niezagrożona. Tuż po minięciu "kreski" padła na śnieg i na Majdic czekała niemal nieruchomo. Słowenka była przy niej 20 sekund później i natychmiast pogratulowała sukcesu. Trzecia Alpe Cermis osiągnęła Arianna Follis.

Reklama

"To był szalenie trudny bieg. Pół minuty straty do Petry sprawiło, że od początku do końca musiałam walczyć. Dopiero na mecie uwierzyłam, że wygram. Jestem strasznie szczęśliwa" - powiedziała zadowolona, ale wyczerpana Polka. Za triumf w TdS Kowalczyk otrzymała 400 pkt Pucharu Świata, dzięki czemu została liderką klasyfikacji generalnej. Na jej konto trafi również 150 tys. franków szwajcarskich głównej nagrody.

Zwycięstwo w Tour de Ski to kolejny wielki sukces najlepszej polskiej biegaczki narciarskiej w historii. W 2006 roku w Turynie zdobyła srebrny medal na dystansie 30 km stylem dowolnym. Najlepszy jak dotąd sezon był dla niej ten ostatni - w Libercu zdobyła trzy medale, w tym dwa złote, mistrzostw świata i triumfowała w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Wyniki biegu na 9 km na dochodzenie:

1. Justyna Kowalczyk (Polska) 36.45,8
2. Petra Majdic (Słowenia) strata 19,6
3. Arianna Follis (Włochy) 1.12,1
4. Aino-Kaisa Saarinen (Finlandia) 1.34,7
5. Kristin Stoermer Steira (Norwegia) 2.08.0
6. Riita-Liisa Roponen (Finlandia) 2.27,0




Wyniki końcowe Tour de Ski:

1. Kowalczyk 2:38.25,7
2. Majdic strata 19,6
3. Follis 1.12,1
4. Saarinen 1.34,7
5. Steira 2.08.0
6. Roponen 2.27,0