"Dałem chłopakom wolne" - ogłosił Wenta. Inne reguły obowiązywały już od śniadania, które kadrowicze zjedli później niż zwykle. Później dostali od szkoleniowców wolne. Kilku odwiedziły rodziny, więc była okazja, żeby wspólnie podziwiać malownicze okolice Innsbrucku. Inni pojechali odwiedzić rozsianych po okolicy znajomych.

Reklama

Sławomir Szmal - jeden z najlepszych bramkarzy turnieju - umówił się z kolegą, którego zna jeszcze z czasów gry w Warszawiance. Od rana studiował różne mapy i miał trudności ze znalezieniem drogi. "Przydałby się GPS, ale podobno tutaj strasznie długo się ładuje" - myślał jak wybrnąć z sytuacji, bo czasu do obiadu nie miał zbyt wiele.

Po południu Polacy mają wybrać się na spacer po mieście. Dopiero wieczorem powrócą do sportowego drylu i zbiorą na odprawie dotyczącej czwartkowego meczu z Francją. Nie odpoczywają jedynie lekarz Maciej Nowak i masażyści. Po ostatnim spotkaniu niektórzy skarżą się na pewne dolegliwości, ale - jak zapewniają - "to nie jest nic takiego, z czym nie daliby sobie rady".

Obrotowy polskiej reprezentacji Artur Siódmiak ma podkręcony staw skokowy, na ból łydki narzeka Karol Bielecki. Tomasz Rosiński, który w trakcie potyczki z Czechami miał zszywaną głowę, nawet o tym nie pamięta, zaś Marcin Lijewski zapewnia, że już nie czuje dolegliwości związanych z przeciążoną kostką.

Reklama

Wolnego nie miał też trener Bogdan Wenta, który czas między posiłkami spędził głównie w salkach konferencyjnych hotelu "Szary Niedźwiedź", gdzie zakwaterowane są wszystkie ekipy uczestniczące w innsbruckiej części turnieju. Odpowiadał na pytania dziennikarzy, nie tylko z Polski. Ułatwione zadanie mieli Hiszpanie i Niemcy, bowiem tymi językami polski szkoleniowiec operuje biegle. A i z angielskim nie ma problemu, zastanawia się tylko, czy nie podszkolić się w rosyjskim, ale na razie nie ma na to czasu.

W czwartek Polaków czeka ostatnie spotkanie rundy zasadniczej, w którym zmierzą się z mistrzem olimpijskim i świata. Biało-czerwoni mają zapewniony awans do czołowej czwórki, natomiast Francuzi, jeśli wcześniej swój mecz wygrają Hiszpanie, muszą zdobyć przynajmniej jeden punkt. Na decydujące mecze wszystkie ekipy przeniosą się do Wiednia.