Polscy skoczkowie, w składzie Adam Małysz, Kamil Stoch, Stefan Hula, Krzysztof Miętus i Łukasz Rutkowski, w piątek wystąpią w kwalifikacjach przed sobotnim konkursem na średnim obiekcie. Przed konkursem oddadzą pięć, najwyżej siedem skoków treningowych.
"Czy to dużo, czy mało, to się dopiero okaże" - mówił Małysz. "Podczas próby przedolimpijskiej w poprzednim sezonie skakaliśmy tylko na dużej skoczni, dlatego do tej pory nie byliśmy w stanie zbyt wiele powiedzieć o tym drugim obiekcie. Wiedzieliśmy tylko tyle, że jego profil jest podobny do znanych nam skoczni w Szczyrku i w Wiśle, mamy więc teoretycznie jakąś przewagę nad resztą" - dodał skoczek.
Małysz, który do Vancouver dotarł w poniedziałek, nie obawia się problemów z aklimatyzacją. "Jestem już doświadczonym zawodnikiem i nieraz miałem do czynienia z podobnymi sytuacjami. Ale akurat w Stanach Zjednoczonych, jak i Kanadzie nigdy nie miałem problemów z aklimatyzacją" - mówił skoczek z Wisły, który właśnie na kontynencie amerykańskim wywalczył dwa, jak dotąd jedyne, medale olimpijskie (srebro i brąz w Salt Lake City w 2002 r.).
Podobnego zdania jest także były trener Orła z Wisły Apoloniusz Tajner. "Adam ewentualny kryzys może zacząć odczuwać 6, 7 dni po przylocie. Co oznacza, że będzie to akurat po pierwszym konkursie, a przed kolejnym" - tłumaczył prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
Małysz, który po dobrym występie w Klingenthal (2. miejsce) awansował w klasyfikacji PŚ na 6. pozycję, jak wszyscy zawodnicy czołowej piętnastki ma już zapewnione miejsce w konkursie. Trener kadry Łukasz Kruczek liczy na to, że dołączą do niego także inni Polacy. W kwalifikacjach poza Małyszem, dla którego będzie to rozgrzewka przed walką o medale, może wystąpić trzech z czterech pozostałych naszych skoczków - szkoleniowiec wyznaczy ich po treningach (pierwszy odbył się po zamknięciu tego wydania). "Wygląda na to, że z formą jest wszystko w porządku. Adam po Klingenthal już nie skakał. Nawet podczas treningów ćwiczył bez nart. Dzięki temu będzie miał większą świeżość i liczę, że pozytywnie wpłynie to na jego dyspozycję. Przed igrzyskami w Salt Lake City zarządziłem aż 12-dniową przerwę w skokach, a potem zaowocowało to świetną dyspozycją fizyczną i dwoma medalami" - mówi Tajner.
Reszta ekipy po nieudanym występie na Pucharze Świata w Zakopanem trenowała na średnich obiektach w kraju. "Nie obawiam się o to, że wypadłem z rytmu, bo przez cały czas trenowaliśmy i mieliśmy kontakt ze śniegiem. Puchar Świata w Zakopanem nie poszedł mi tak, jak sobie to zaplanowałem. Ale te ostatnie treningi w Szczyrku na normalnej skoczni bardzo mnie podbudowały i dały mi zastrzyk pozytywnej energii. Pracowałem nad swoją pozycją najazdową, bo ona sprawiała mi najwięcej kłopotów. I koncentrowałem się, aby te skoki były z czuciem" - mówił Kamil Stoch, czwarty zawodnik ubiegłorocznych mistrzostw świata w Libercu.