- Jednak polowania na czarownice nie będzie, bo prezes Robert Dowhan doskonale wie jaki jest nasz największy problem. A chodzi o to, że od października ubiegłego roku nie możemy trenować na własnym torze. To nas ogranicza. W porównaniu do poprzedniego okresu przygotowawczego w tym trenowaliśmy o dwadzieścia procent mniej. Wszystko, dlatego że nie mieliśmy gdzie jeździć. Nie chcę się skarżyć, ale to jednak jest problem, jeśli zespół nie ma do dyspozycji swojego obiektu. Na naszym wciąż trwa remont - mówi Żyto.

Reklama

Na stadionie Falubazu budowana jest nowa trybuna. Po tej inwestycji pojemność ma się zwiększyć do blisko 18000 widzów. Działacze już liczą zyski ze sprzedaży biletów. Z drugiej strony prezes, szkoleniowiec i zawodnicy martwią się, by do 2 maja, bo wtedy Falubaz zmierzy się u siebie z Betardem Wrocław drużyna nie poszła w rozsypkę. - Zawsze jest obawa, że jak się źle wejdzie w sezon to żużlowcy wpadną w dołek. Mamy jednak pewien plan, który mam nadzieję pozwoli nam złapać lepszą formę. W tym tygodniu, od czwartku włącznie, mamy zaplanowane sparingi z Unibaksem Toruń, Lotosem Gdańsk i Włókniarzem Częstochowa. W przyszłym zmierzymy się z Kolejarzem Opole. Tam tor jest krótki, podobny do tego na toruńskiej Motoarenie. Zatem starcie w Opolu ma być przetarciem przed zaplanowanym na 18 kwietnia spotkaniem ligowym z Unibaksem - wyjaśnia Żyto.

W Falubazie liczą też, że w dniach 15 i 16 kwietnia będą mogli odbyć dwa treningi u siebie. Na 17 kwietnia zaplanowano w Zielonej Górze finał Złotego Kasku. W związku z tym firma Alstal ma na jakiś czas przerwać pracę. Być może stanie się to na dwa dni przed zawodami.

p