Massa jako kierowca krytykowany był często. Nie radzi sobie z presją, na torze popełnia proste błędy. Ostatnio okazało się, że bez elektronicznej kontroli trakcji ma problemy z opanowaniem bolidu. Mimo to niedawno przedłużył z włoskim zespołem kontrakt do 2010 roku.

Reklama

O wcześniejszym rozwiązaniu umowy mogą zadecydować nie tylko kwestie umiejętności Brazylijczyka. Wydający co roku gigantyczne pieniądze główny sponsor (budżet Ferrari to 400 milionów dolarów) jest rozczarowany jego zachowaniem poza torem.

Każdy kierowca ścigający się w Formule 1 między wyścigami spotyka się z fanami oraz - co nawet ważniejsze dla zespołu - partnerami handlowymi sponsorów. Czasami pojawia się na promocji nowego produktu, czasem je obiad z prezesami, a czasem jest gwiazdą firmowego pikniku bądź wręcza nagrody zwycięzcom organizowanego przez nią konkursu.

Tymczasem Massa nie lubi uczestniczyć w takich spotkaniach i robi to niechętnie. Bywa opryskliwy, odpowiada zdawkowo, co z kolei nie podoba się ludziom z reklamującego się na czerwonych samochodach oraz kombinezonach mechaników Ferrari koncernu. Specjaliści odpowiedzialni w nim za organizację takich uroczystości szukają więc kogoś równie popularnego, ale sympatyczniejszego.

Ich wybór padł na Kubicę. Zawodnik BMW Sauber nie lubi co prawda opowiadać o swoim życiu prywatnym, ale ze zrozumieniem podchodzi do dodatkowych obowiązków kierowcy. Choć nieraz w ciągu jednego dnia musi polecieć z jednego końca świata na drugi i z powrotem, cierpliwie pozuje do zdjęć, nawet laikom chętnie opowiadając o szczegółach technicznych wyścigów. "Nie lubię takich wydarzeń, lecz wiem, że to jeden z elementów Formuły 1 i trzeba się do tego po prostu przyzwyczaić" - stwierdził kiedyś Robert. A szefom Ferrari na pewno łatwiej będzie podjąć decyzję o zatrudnieniu nowego kierowcy niż rozstaniu z firmą, z którą współpracuje od 1984 roku.