W ostatniej kolejce było jednak ciekawie. Lech Poznań zaprzepaścił szansę na grę w Pucharze UEFA. Przegrał z ŁKS, który dzięki temu nie będzie musiał walczyć o utrzymanie w barażach. Czeka to Jagiellonię Białystok.

Reklama

Wielkim wygranym ostatniej kolejki jest właściciel Groclinu - Zbigniew Drzymała. Wielkopolski biznesmen przenosi swój klub do Wrocławia. Ostatnio co prawda fuzja ze Śląskiem stanęła pod znakiem zapytania, bowiem obydwie strony nie mogą się porozumieć co do szczegółów transakcji, ale Drzymała ma w ręku nowy argument. Dodatkowym wkładem w odbudowę potęgi Śląska będą występy w Pucharze UEFA. Po zwycięstwie 3:2 w Wodzisławiu z Odrą klub Drzymały zapewnił sobie trzecie miejsce w lidze.

"Mam wielkie słowa uznania dla swojego zespołu. To co założyliśmy sobie przed sezonem udało się zrealizować" - komentował szczęśliwy Jacek Zieliński, szkoleniowiec Dyskobolii.

Czwartym miejscem w lidze, gwrantującym występy w Pucharze Intertoto, musi zadowolić się Lech Poznań. "Kolejorz” rozgrywki zakończył po frajersku. Jego porażka na własnym stadionie z ŁKS była największą sensacją ostatniej kolejki. W odniesieniu zwycięstwa łodzianom pomógł bramkarz Lecha Emilian Dolha. Rumun bawił się piłką w polu karnym. Nie widział, że za jego plecami stoi Ensar Arifović, który zabrał mu futbolówkę. W siatce umieścił ją Jovinio.

"To ja wystawiłem Dolhę i ja biorę za tę decyzję odpowiedzialność" - mówił Franciszek Smuda, trener Lecha. "Jest jeszcze za wcześnie, aby decydować o jego przyszłości w klubie. Nie tak wyobrażałem sobie zakończenie sezonu. Przegraliśmy po indywidualnych błędach, których w lidze popełniać nie wolno".

Marek Chojnacki był w lepszym humorze. ŁKS zatrudnił go po to, żeby uratował dla tego klubu I ligę. Trener spełnił swoje zadanie.

"Wierzyłem w mój zespół. Nie byliśmy faworytem, ale w piłce nie zawsze oni wygrywają. Zwycięstwo chcę zadedykować małżonce. Obchodzimy dziś 28. rocznicę ślubu" - mówił szczęśliwy trener ŁKS. "Nie mogliśmy grać z Lechem w otwarte karty, ale myślę, że zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Jestem bardzo szczęśliwy, że udało nam się utrzymać w ekstraklasie" - dodał w rozmowie z DZIENNIKIEM".

Reklama

Z ligi spadł za to drugi łódzki klub. Widzew zakończył jednak rozgrywki wygraną 2:0 z Górnikiem Zabrze. Po meczu trener Janusz Wójcik triumfował.

"Niedowiarkom, którzy się ze mnie naśmiewali jak przejmowałem Widzew udowodniłem, że nie zapomniałem na czym polega zawód trenera" - mówił po meczu Wójcik. "Potrzebowałem po prostu trochę czasu by ten zespół poukładać. Nawet wtedy gdy będą mnie wkładać do drewnianej skrzynki to też będę wiedział na czym polega dobra trenerka" - zapewnił.

Do historii przejdzie też mecz Zagłębia Lubin z Koroną Kielce. Gospodarze po raz ostatni zagrali na swoim starym stadionie. Na pożegnanie zwyciężyli Koronę, co dało im piąte miejsce w tabeli ekstraklasy. Na wyburzanym aktualnie obiekcie pierwszy mecz rozegrano 22 lipca (było to w PRL święto narodowe) 1985 roku. W przyszłym sezonie lubinianie w roli gospodarza występować będą na obiekcie w Polkowicach. Na nowy stadion mają powrócić w grudniu 2009 roku. Pożegnalnego gola zdobył pięknym strzałem zza pola karnego Maciej Iwański.

Nie wszystkie kluby kończą już sezon. Wicemistrz Polski Legia gra jeszcze o dwa trofea - Puchar Polski i Puchar Ekstraklasy.

"Szkoda, że nie mogliśmy powalczyć o coś więcej niż drugie miejsce w lidze, ale realnie patrząc w tym sezonie nie było to możliwe. Mamy przed sobą finały Pucharu Polski i Pucharu Ekstraklasy. W tych dwóch meczach zrobimy wszystko, żeby do wicemistrzostwa jeszcze coś dorzucić" - mówił po wygranym 3:1 meczu z Polonią Bytom, trener Jan Urban.

Legia walczy nie tylko o kolejne trofea, ale też o finansowe premie. W sobotę kapitan Legii Aleksandar Vuković odebrał od przedstawicieli Ekstraklasy S.A. czek na 600 tysięcy złotych. To nagroda za wicemistrzostwo. Dwa razy większą kasę zgarnęła mistrzowska Wisła. W ostatnim meczu krakowianie wygrali 4:0 z Zagłębiem Sosnowiec. Dwa gole zdobył Paweł Brożek, który z 23 bramkami na koncie został królem strzelców.

Wiślacy nie mogli świętować mistrzostwa. Z uroczystej kolacji w restauracji "Pod winogronami” wyszli już koło północy.

"Na świętowanie przyjdzie pora po wtorkowym meczu z Legią" - stwierdził Marek Zieńczuk.

Po tym spotkaniu wiślacy będą mieć kilka dni wolnego. Potem lecą do USA, gdzie 22 maja zagrają towarzyski mecz z Chicago Fire.