Wydawało się, że po udanych dla polskiego bramkarza finałach mistrzostw Europy jego kariera nabierze jeszcze większego rozpędu. Tymczasem wygląda na to, że Artur przestał sobie radzić ze sławą i rozgłosem, jaki mu towarzyszy. A co najgorsze, zaczął coraz częściej zaglądać do kieliszka. Właśnie wyszło na jaw, że zakrapiana impreza na Ukrainie to nie jedyny tego typu przypadek w ostatnim czasie z udziałem naszego bramkarza. Z tego powodu nad polskim bramkarzem zaczynają zbierać się czarne chmury nie tylko w kadrze, ale także w Celticu.

Reklama

Menedżer szkockiego klubu Gordon Strachan bardzo się wkurzył na wieść o wyrzuceniu Boruca z kadry Polski i postanowił ukarać go podwójnie, także za wybryk na zgrupowaniu w Holandii. Alkoholowe incydenty będą polskiego bramkarza drogo kosztować. Do klubowej kasy musi wpłacić aż 50 tysięcy funtów kary. "Po meczu z Falkirk zajmiemy się sprawą Artura. Takie zachowanie, jakiego dopuścił się na Ukrainie, nie przystoi ambasadorowi Celticu" - zapowiedział Strachan. Szkoleniowiec mistrzów Szkocji rozmawiał telefonicznie z Leo Beenhakkerem, żeby dowiedzieć się, co wydarzyło się w lwowskim hotelu "Opera". Jest raczej pewne, że Boruc nie wywinie się z tej opresji i poniesie surowe konsekwencje.

Strachan jest wściekły na polskiego golkipera, bo to już jego kolejna wpadka. Boruc podpadł podczas towarzyskiego turnieju w Rotterdamie, łamiąc zakaz spożywania alkoholu. Wtedy jednak Szkot pogroził mu tylko palcem, bo przecież na byłym bramkarzu Legii Warszawa Celtic chce sporo zarobić. Ale po tym, jak na Ukrainie o alkoholowych wybrykach Boruca zrobiło się głośno, nie ma już sensu dalej ukrywać jego problemów z nadużywaniem alkoholu. Dlatego Strachan postanowił dotkliwie ukarać polskiego piłkarza finansowo. Menedżer Celticu ma nadzieję, że konieczność zapłacenia rekordowej grzywny podziała na Boruca wychowawczo.

Miejmy nadzieję, że Boruc w porę się opamięta i przestanie nadużywać nie tylko alkoholu, ale także papierosów. Piłkarzowi światowej klasy to nie przystoi. W przeciwnym razie Artur może w bezmyślny sposób zniszczyć sobie tak pięknie rozwijającą się karierę. Nie tylko w reprezentacji Polski, w której podczas mistrzostw Europy w Austrii i Szwajcarii był prawdziwym bohaterem. Także w klubie, ponieważ na dłuższą metę nikt nie będzie tolerował jego wybryków. Boruc chyba nie sądzi, że wszystko mu wolno, bo nie ma lepszych od niego, ani w Celticu, ani w polskiej reprezentacji. Nie ma piłkarzy niezastąpionych. Świetny występ Łukasza Fabiańskiego w spotkaniu z Ukrainą powinien być dla Artura wystarczającym sygnałem ostrzegawczym.

Reklama