Powiedzieć o amerykańskiej tenisistce, że ubiera się źle, to mało. Tak beznadziejnego gustu jak Mattek nie ma żadna z zawodniczek występujących w tenisowych turniejach różnych kategorii. Jej pomysły nie tylko przyprawiają kibiców o mdłości, ale też nie podobają się organizatorom imprez. Podczas US Open w 2005 roku Amerykanka została ukarana grzywną za grę w... kowbojskim kapeluszu! - oburza się "Fakt".
Kara nie dała jej nic do myślenia. Rok później na słynny trawiasty kort w Wimbledonie wyszła w piłkarskich getrach, spodenkach do biegania, opasce na czole i z długimi kolczykami wiszącymi z uszu. W kolejnych edycjach US Open pokazywała się w podkolanówkach i koszulce z postrzępionymi rękawami oraz spodenkach i opasce w panterkę.
Do tej pory Mattek najczęściej grała tak samo, jak się ubiera, czyli fatalnie. Przegrała z 12 z 18 swoich spotkań w turniejach zaliczanych do Wielkiego Szlema. Ostatnio idzie jej lepiej, a jedną z ofiar Amerykanki okazała się dużo ładniejsza i zgrabniejsza Domachowska.
Porażka boli tym bardziej, że niedawno w Montrealu Polka z łatwością wygrała z odpychającą rywalką. "Ma za sobą serię udanych turniejów, więc można powiedzieć, że jest groźna. Ale spotkałyśmy się kilka tygodni temu i pokonałam ją. Pomaga mi świadomość, że wiem czego się mogę po Amerykance spodziewać. Jeśli tylko zagram tak, jak wtedy, wszystko powinno być w porządku" – mówiła przed meczem Marta. Niestety, nie zagrała tak jak trzeba i odpadła z turnieju w USA.