To już przesądzone - po zakończeniu obecnego sezonu Matusiak opuści Kraków. Działacze Wisły nie chcą dalej płacić olbrzymich pieniędzy (piłkarz otrzymał 175 tys. euro za 3 miesiące gry!) napastnikowi, który w jedenastu meczach strzelił zaledwie jednego gola. W czerwcu piłkarz wróci więc do Heerenveen.
"W tej formie to on może być w Holandii co najwyżej cieciem na stadionie. Zachód to za wysokie progi dla Matusiaka" - uważa trener Lecha Poznań Franciszek Smuda. Podobne zdanie mają Roman Kosecki i Andrzej Juskowiak. "Niech Radek latem poszuka sobie klubu w polskiej lidze. Na poważne granie za granicą jest za słaby" - mówią znani polscy piłkarze.
Jeszcze półtora roku temu żaden ekspert nie odważyłby się na wypowiedzenie tak mocnych słów na temat Matusiaka. Grający wówczas bardzo dobrze w GKS-ie Bełchatów napastnik był kreowany na największą gwiazdę polskiej piłki. W całostronicowych wywiadach dla największych dzienników czarował opowieściami o swojej miłości do dobrych win, o tym, że pasjami gra na giełdzie i że wyrósł już z chodzenia do kasyn (w Krakowie mówi się obecnie, że to nieprawda). Mówił też o tym, że jest psychicznie przygotowany na ewentualną powtórkę z "Małyszomanii", że może podbić Zachód.
Niestety, po wyjeździe z Polski okazało się, że najmocniejszą stroną Matusiaka jest... elokwencja. Piłkarz nie sprawdził się w Palermo i Heerenveen. Nie potrafił się tam przebić, podobnie jak wcześniej w... ŁKS Łódź, Wiśle Płock i Szczakowiance Jaworzno.
"GKS Bełchatów to właściwie jedyny klub, w którym grał dobrze. Gdy obserwowałem go na treningach w Płocku, radził sobie słabiutko" - opowiadał kiedyś Ireneusz Jeleń z Auxerre.
Co dalej z Matusiakiem? Czy jest szansa, że jeszcze kiedyś wróci do dawnej, znakomitej dyspozycji? Doktor Jerzy Wielkoszyński, który współpracował z piłkarzami Bełchatowa wtedy, gdy Matusiak osiągnął życiową dyspozycję, wierzy, że tak. "Radek musi poświęcić sporo czasu na indywidualne treningi. Wtedy znowu może zacząć nas zachwycać" - mówi znany fizjolog.
"Jeśli nawet Matusiak zacznie grać dobrze, w co za mocno nie wierzę, to na pewno nie wiosną tego roku. Dlatego powołanie go do kadry na Euro 2008 zamiast choćby Pawła Brożka uważam za kompletnie nietrafioną decyzję" - ocenia Juskowiak. "Zgadzam się. Półtora roku temu Matusiak kopnął dwa razy równo piłkę w poprzek boiska i od razu zrobiono z niego boga futbolu, zbawcę reprezentacji. To jakiś absurd. Polacy są mistrzami w tworzeniu świetnego PR zwykłym szaraczkom" - dodaje Smuda na łamach DZIENNIKA.
Nasi rozmówcy uważają, że poza szybkością Matusiakowi brakuje jeszcze jednej cechy, by podbić Europę - waleczności.
"Kiedyś przeczytałem wywiad z Radkiem, w którym powiedział, że nie dziwi go fakt, że gra Paweł Brożek, a nie on. Jak facetowi z poważnymi ambicjami może coś takiego przejść przez gardło? Jeśli gość tak łatwo poddaje się w Polsce, to nie ma czego szukać za granicą, gdzie konkurencja jest pięć razy większa" - uważa Juskowiak.
Sam Matusiak zupełnie nie zgadza się z opiniami ekspertów. Zapewnia, że latem podejmie udaną walkę o miejsce w składzie Heerenveen. Przekonuje, że nie boi się konkurencji i że jeszcze nie raz będzie o nim głośno. Czy można mu wierzyć?