Wychowanek Pelikana Łowicz, wypatrzony przez skauta warszawskiego klubu Marka Jóźwiaka, trafił do Legii we wrześniu ubiegłego roku. Działacze zapewnili mu mieszkanie, ale podpisali z nim jeden z najniższych kontraktów w drużynie.
"Miałem grać w Młodej Ekstraklasie, a o występach z pierwszym zespołem nawet nie marzyłem. Poza tym kasa nie jest dla mnie najważniejsza. Najważniejsze, żebym jak najczęściej grał, a jeśli będzie mi się wiodło na boisku, pieniądze przyjdą same" - mówi skromnie legionista.
W ostatnich tygodniach "Ryba" stał się jednym z liderów Legii. To jego dwie bramki dały warszawianom niespodziewane zwycięstwo nad Wisłą Kraków. Nic dziwnego, że szkoleniowcy Legii nie wyobrażają sobie, by w kolejnym spotkaniu ligowym przebojowy junior wrócił na ławkę rezerwowych.
To zła wiadomość dla brazylijskiego pomocnika, który po kilku tygodniach przerwy z powodu kontuzji wraca w ten weekend do kadry meczowej Legii. Na grę w wyjściowym składzie nie ma jednak co liczyć.
"Wcale nie czuję się pewniakiem. Edson to bardzo dobry piłkarz, który potrafi wiele dać naszej drużynie. Mam nadzieję, że szybko wróci do pełni sił i trener będzie mógł na niego liczyć. A że musimy ze sobą rywalizować o miejsce w składzie? To może mi wyjść tylko na dobre!" - dodaje Rybus.
Niewykluczone, że latem przebojowy nastolatek dostanie od klubu zasłużoną podwyżkę. Inaczej ciężko będzie zatrzymać go przy Łazienkowskiej.
"Maciek przychodził do klubu jako zawodnik mający występować w Młodej Ekstraklasie, więc nie można mieć do klubu żadnych pretensji o jego kontrakt. Dostał szansę od trenera i ją wykorzystał" - ocenia menedżer zawodnika Mariusz Piekarski. "Wierzę, że jeśli będzie dobrze grał, działacze na to zareagują" - dodaje "Piekario".